Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Salon Slytherinu

+40
Cornelia Golightly
Frances Blackwood
Cassandra Hayes
Marilyn Langdon
Gwendolyn Brennan
Jack Callaham
Damaris Canswell
Sophie Dashwood
Bastian Mantez
Elodie Larousse
Elena Suilvan
Petrus Castus
Ethan Belchev
Scarlett Whitehall
Étaín Seward
Adrien Cartwright
Niamh O'Dwyer
Gillian Northman
Riley Lightwood
Morwenna Wilkes
Audrey Sheridan
Angel Rackharrow
Haerowen Villain
Leah Darrow
Esme Gregory
Aveline Wilburh
Roselyn Hepburn
Nicholas Muse
Anthony Rousseau
Cyanne Cartwright
Georgia Collins
Alex Grant
Marley Gothens
Victor Hewson
Dorian Radley
Amelia Golightly
Livianna Vance
Seth Carter
Agnet Liv Paladin
Mistrz Gry
44 posters

Strona 2 z 14 Previous  1, 2, 3 ... 8 ... 14  Next

Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Nie 2 Maj - 16:48

Niedziela była najlepszą porą, by dać upust lenistwu Amelii. Po kilku słonecznych dniach, pełnych dusznego powietrza i nieba nieskalanego nawet jedną chmurką, dzisiaj sklepienie przybrało barwę nieprzyjemnego odcienia szarości, a z gęstych chmur od czasu do czasu padał deszcz. Poniekąd panna Golightly cieszyła się z takiego obrotu sytuacji - przynajmniej nikt nie zarzuci jej, że się leni podczas gdy na zewnątrz panuje tak idylliczna atmosfera.
Rozłożyła się na jednej z sof, znajdujących się w Salonie Wspólnym, przyjmując wytworną, choć pozornie niedbałą pozę. Prezentowała się jak zwykle niebywale dobrze, choć swoje sukienki sprawiające wrażenie zdjętych z żurnala, zastąpiła dzisiaj obcisłymi, bawełnianymi spodniami, sięgającymi do połowy łydki i również czarną bluzeczką z dekoltem w łódkę i rękawami trzy-czwarte. Mogłoby się wydawać, że taki strój odbierze jej dziewczęcego uroku, jednakże nic bardziej mylnego - eksponował jej szczupłe i zgrabne nogi, subtelną talię, wąskie ramiona i biust odpowiedniej wielkości, a jasne włosy opadały delikatnymi falami na ramiona, podtrzymane przez prostą, czarną opaskę.
Zajęta była snuciem kolejnej perfekcyjnej intrygi - choć tym razem nie miała zamiaru nikogo krzywdzić. Chciała po prostu pokazać Victorowi swoje niezadowolenie, płynące z przegranego przezeń meczu. Dał się pokonać Gryfonce, też coś! Taka zniewaga krwi wymaga!
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Nie 2 Maj - 17:19

Wchodząc do Salonu Dorian, dostrzegł Amelię, która najwyraźniej rozkoszowała się własnym towarzystwem. Czekał na taką okazje już od paru tygodni, jednak za każdym razem, gdy ją widział, u jej boku był ktoś jeszcze, a Radley chciał, aby dziewczyna była sama. Wytrwali dostają zawsze to czego chcą i jak widać właśnie doczekał się tego, czego chciał.
- Amelia Golightly, sama – powiedział, udając niedowierzanie. Prawda była taka, że nie mógł uwierzyć w to, że ona jest tutaj całkowicie sama. Nawet nie mógł dostrzec jej świty. Chociaż może gdzieś się tutaj czai. - Nie mogę w to uwierzyć! - ciągnął. - Gdzie się podziały twoje służki? - zapytał, ale ciekaw nawet nie był. Nie ma ich tu i to się liczy.
Ślizgon spojrzał na Amelię pożądliwym wzrokiem. Przywykł widywać ją ubraną w subtelne sukienki, jednak nie mógł powiedzieć, że to, co akurat miała dziś na sobie nie przypadło mu do gustu. Wyglądała cudownie – zresztą jak zawsze trzeba dodać - i na tą myśl uśmiechnął się lubieżnie.
Tak, przegrali mecz z Gryfonami, Dorian nie może w to uwierzyć w aż do teraz. Przegraliśmy z gumochłonami - jak to w ogóle brzmi. Haniebnie? Chociaż mogło być znacznie gorzej. Na szczęście wciąż mają szanse na Puchar Quidditcha.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Nie 2 Maj - 17:34

Wypadałoby zapytać, do czego była mu potrzebna sama Amelia, jednakże mam dziwne wrażenie, że jeśli chwilę poczekamy, dowiemy się tego bez większego problemu. W każdym razie, w życiu Golightly bywały takie momenty, kiedy jej natura melancholika brała górę nad pozycją w hierarchii szkolnej i siłą rzeczy musiała chwilę pobyć sama. A przynajmniej na tyle sama, na ile pozwalała jej ta szkoła.
- Każdy musi czasem pobyć sam - uśmiechnęła się odrobinę lekceważąco, nawet nie kłopocząc się by spojrzeć w jego stronę - Witaj Dorianie, mnie również jest niebywale miło cię widzieć - tym stwierdzeniem niebywale subtelnie wytknęła mu brak dobrych manier. A przynajmniej takich manier, jakich oczekiwała od kogoś kto nie jest Roselyn, Victorem bądź też jej kuzynką Leah. Radley nie pomylił się, jeśli nie mógł dostrzec jej świty - zwyczajnie jej tu nie było. Hepburn zapewne znowu mizdrzyła się po kątach ze swoich Krukoniątkach, Darrow przepadła jak kamień w wodę, a Hewson ostatnio się tu kręcił z tego co widziała, jednakże nie miała zamiary zawracać tym sobie główki. Co się zaś tyczy jej dwórek, to najzwyczajniej zaczęły ją irytować i dała im dzisiaj wolne, twierdząc, że oprócz kawy niczego dzisiaj od nich nie chce - Odprawione - odparła uprzejmie, bawiąc się kosmykiem włosów, które pod wpływem jej ruchów zaczęły zwijać się w urocze spiralki - nie potrafiła pozbyć się tego odruchu, chyba nawet nie próbowała - Ach, bardzo bolą mnie nogi! Dorianie, mógłbyś? - uniosła drobną stópkę do góry, posyłając chłopakowi kokieteryjny uśmiech. Naprawdę nie pogardziłaby teraz dobrym masażem stóp, a z tego co słyszała, Radley miał naprawdę sprawne ręce... Chociaż pewnie nie tak sprawne jak Victor, przeszło jej przez myśl.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Nie 2 Maj - 18:09

Subtelne wytknięcie – ale jednak wytknięcie – braku manier przemilczał. Gdyby to nie była Amelia zapewne powiedziałby coś zgryźliwego, jednak rozmawiał właśnie z nią i uśmiechnął się tylko w geście przeproszenia i zapamiętał sobie, aby następnym razem przede wszystkim pokazać, iż wbrew pozorom wie, co to są dobre maniery. Ach, jak ta Golightly na niego działa! Dla niej nawet chce pokazać, że jest dżentelmenem, za którego uważają go rodzice.
Amelia nawet nie wiedziała, jak z pozoru niewinne bawienie się kosmykiem włosów, działało na chłopaka, który powstrzymywał się, aby nie patrzeć na nią jak zahipnotyzowany. Chociaż ta zdawała zapewne sobie sprawę jak działała na Radleya; jak działała na każdego heteroseksualistę.
Usłyszawszy, że dziewczynę bolą nogi, sam chciał zaproponować jej masaż, jednak ta go uprzedziła i podniosła stopę z pytaniem czy mógłby. Cóż, mógłby i co więcej zrobi to z chęcią. Najwyżej go Hewson zabije, ale go jakoś tu nie widzi i nie ma także bladego pojęcia, jakie stosunki ich łączą. Uściślając, nie chciał przyznawać przed samym sobą, że to, co ludzie powiadają jest prawdą, więc dla niego Amelię i Victora nic nie łączy poza znajomością. Nadzieja matką głupich! Sam tak mówi, a właśnie teraz robi sobie nadzieje. To dopiero ironia losu.
- Oczywiście - powiedział po czym przykucnął koło sofy, na której była Amelka.
Słyszał wiele razy, że ma sprawne ręce, jednak sam nigdy na sobie nie sprawdzał i jakoś nie ma zamiaru tego uczynić. W zupełności wystarczyła mu opinia innych ludzi.
Chwytając stopę dziewczyny uśmiechnął się sam do siebie, a następnie zaczął wykonywać dłonią koliste ruchy kciukiem, zaczynając od palców aż po piętę.
- Tak dobrze? - spytał uwodzicielskim głosem.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Nie 2 Maj - 18:24

Nikt nie miał pojęcia, jakie relacje łączą tą dwójkę i dobrze. Amelia słyszała już mnóstwo domniemań i nawet ci, którzy uważali, że łączy ich coś więcej, niż przyjaźń, mimo wszystko wątpili, by dzierlatka mogła stracić cnotę z kimś takim, jak Hewson. Mogła, ale naprawdę cieszyła się, że zostało to tylko między ich dwójką. A taki Dorian musiał się pogodzić z nocowaniem poza dormitorium, gdy spędzała noc z Victorem.
Zachichotała, widząc jak chłopak kuca obok niej i chwyta jej nogę, jak gdyby była świętością. Nie, żeby nie była - wszyscy heteroseksualni chłopcy w Hogwarcie skrycie marzyli choćby o takim kontakcie, by móc upaść do jej stóp - realiści. Niepoprawni optymiści chcieli natomiast jej cnoty i łudzili się, że uda się im ją zdobyć.
- Och, Dorianie, przecież możesz usiąść obok mnie. Będzie ci znacznie wygodniej - zaśmiała się perliście, kokieteryjnie przesuwając drugą stópką po przeciwległym końcu sofy. Łaskawość? A i owszem. Golightly rzadko kiedy pozwalała zbliżać się do siebie bliżej, niż to było konieczne, a takie zaproszenie było pewnego rodzaju wyróżnieniem. Choć i tak najwięcej przywilejów miał i mieć będzie Hewson.
- Mmm... nawet bardzo - zamruczała uwodzicielsko, jednakże Radley chyba znał ją zbyt dobrze, by móc uważać to za flirt. Amelia nie flirtowała, bo najzwyczajniej jej to nie interesowało. Choć nie da się nie zauważyć, że w ciągu ostatnich tygodni obudziła się w niej kokietka... zgadnijmy, dlaczego.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Nie 2 Maj - 18:54

On także wątpił, że Amelia może stracić dziewictwo z kimś takim jak Hewson, dlatego też łudził się, że łączą ich takie stosunki, jakie łączą z pozoru. Chociaż gdyby nawet miał pewność, że z nim spała, nie przestałby marzyć o nocy z nią. Przecież to wciąż byłaby ta sama Golightly, a bynajmniej tak mu się wydawało. Jednak, według niego, wciąż była dziewicą i dybał na jej cnotę. Jak inni mężczyźni w Hogwarcie dodać trzeba. W to, co pisała Skeeter, wątpił odkąd zaczęła prowadzić Czarownicę. To nic, że zawsze to, co wypisywała o nim było prawdą.
Dorian spojrzał na dziewczynę, kiedy oznajmiła mu, że może usiąść koło niej. Nie usiadł wcześniej, dlatego że Amelia mu nie pozwoliła, ale nie skomentował tego, tylko uczynił tak jak Golightly powiedziała, a następnie wziął w rękę jej drugą stopę i zaczął ją masować pewnym ruchem dłoni, tak samo jak tamtą, posyłając dziewczynie pożądliwe spojrzenie. Po paru minutach zaczął masować na przemian przestrzeń między kostką wewnętrzną, a piętą oraz pomiędzy kostką zewnętrzną, a piętą.
- A teraz? - spytał obserwując dziewczynę.
Na co liczył próbując ją uwodzić? Prawdy powiedziawszy na nic, bo wiedział, że mu to się nie uda. Dokładnie zdawał sobie sprawę, że to nie jego liga, ale pomarzyć zawsze przecież można.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Nie 2 Maj - 19:29

Dybał bo w jego oczach nadal była dziewicą.
Zamruczała rozkosznie, gdy zaczął śmielej masować jej stopy i wygodniej rozłożyła się na kanapie. Upiła łyka swojej kawy i posłała mu powłóczyste spojrzenie spod długich rzęs.
- Teraz też - uśmiechnęła się do niego zalotnie.
Amelia przywykła do uwodzenia - tego mniej i tego bardziej subtelnego, więc mówiąc szczerze działania Doriana nie zrobiły na niej większego wrażenia. Chociaż bynajmniej nie zamierzała pozostawać zupełnie bierną - to nie wpłynęłoby dobrze na jej pozycję wśród męskiej części szkolnej populacji. Bycie chłodną to jedno, ale przecież nie można pozbawiać ich marzeń. A przynajmniej większej części - tacy Gryfoni, którzy do znudzenia wysyłali jej kamasutrę i zdecydowanie nie byli warci jej uwagi stanowili wyjątek - choć nawet pozbawianie ich marzeń nie pomagało.
- Mam nadzieję, że nie miałeś zbytnich nieprzyjemności, dlatego, że spałam kilkakrotnie w waszym dormitorium - powiedziała przepraszająco. W końcu dzięki czarownicy cała szkoła wiedziała o tym, że Mela spała w dormitorium szóstoklasistów zdecydowanie więcej, niż jeden raz. A jeśli nie chciała stracić uwielbienia Doriana - takie uwielbienie było nawet miłe - to przecież należało wreszcie go za to przeprosić.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Pon 3 Maj - 21:59

Przez to, że Amelia spała w dormitorium szóstoklasistów, a on nie mógł się do niego dostać, miał nieprzyjemności. Raz nawet był zmuszony spać na sofie, w Salonie Slytherinu, a to nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy jakie robił w swoim życiu. Nie wspominając o tym, że pewnej nocy przespał się w pokoju piątoklasistek. Naprawdę żenujące chwile, którymi nie zamierza się pochwalić nikomu. Jednak nie miał zamiaru wyznać Golightly prawdy. Wolał skłamać. Przecież czyni to codziennie wobec masy ludzi i nie jest to dla niego jakiś problem. Zresztą miał pojęcie, że Amelia nie oczekuje odpowiedzi, która będzie ją informować, że miał jakiekolwiek nieprzyjemności z tego powodu. Miał je, i co z tego?
- Skądże – odparł z szelmowskim uśmiechem, nie przerywając masażu. Nawet nie zapytał się, co dziewczyna tam robiła, bo wątpił, że odpowiedziałaby mu na to pytanie, które tak nawiasem mówiąc było nietaktowne.
Amelia nie musiała przepraszać Doriana, bo nawet nie pomyślał przez sekundę, aby zmienić swój stosunek do niej, kiedy okazało się, że drzwi do jego dormitorium są zamknięte i żadnym zaklęciem, które zna nie da się ich otworzyć. A szkoda, trzeba dodać.
- Już lepiej? - zapytał wciąż masując jej zgrabną stópkę, mając nadzieje, że może na coś się przydać.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Pon 3 Maj - 22:42

- Ach, niebywale mnie to cieszy! Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko jeśli jeszcze kilkakrotnie skorzystam z waszej gościnności. Mieszkanie z dziewczętami bywa niezwykle frapujące, uwierz! - uśmiechnęła się słodko do chłopaka, kokieteryjnie trzepocząc rzęsami. Upiła łyka swojej kawy, która zdążyła już ostygnąć, jednakże dla panny Golightly nie stanowiło to żadnego problemu. Można by nawet rzec, że o wiele bardziej wolała kawę chłodną, aczkolwiek wciąż aromatyczną, niźli tą gorącą, parzącą w język.
Mówiąc szczerze, Amelia nie sądziła by ktokolwiek kiedykolwiek mógł stracić do niej szacunek lub uwielbienie, jednakże jak na panienkę z dobrego domu przystało, wolała trzymać się dobrych manier i wyjaśnić to, co powinno zostać wyjaśnione.
- Och, znacznie lepiej! - zaśmiała się, okręcając kosmyk jasnych włosów wokół palca - Choć muszę przyznać, drogi Dorianie, że nie miałabym nic przeciwko, a wręcz przeciwnie, czułabym się niezwykle uradowana, gdybyś zdecydował się kontynuować masaż.
Tak, ludzie padajcie do stóp Amelii, gdzie jest wasze miejsce!
- Zapewne nie jestem najbardziej wprawnym komentatorem, ale muszę przyznać, że wybornie poradziłeś sobie podczas ostatniego meczu Quidditcha i należą ci się wyrazy uznania - W końcu Radley uratował honor drużyny i to dzięki niemu nawet po porażce Hewsona, którą w najbliższym czasie zamierzała pomścić, Ślizgoni wciąż znajdowali się na pierwszym miejscu w tabeli wyników.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Wto 4 Maj - 13:54

Dorian nie miał żadnych wątpliwości, że mieszkanie z grupą dziewczyn jest niezwykle frapujące. Mu nie trzeba tego mówić, ani nawet przypominać.
- Wierzę – powiedział z ironicznym uśmiechem, przestając masować jej zgrabną stópkę.
W ostatnim meczu pokazał na, co go stać. Bez wątpienia był w nim najlepszy ze wszystkich meczy w tym sezonie, w których grał. Wzmianka o jego wyczynach na boisku przez samą Golightly sprawiła, że jeszcze bardziej był dumny z tego, że tak dobrze mu poszło.
- Ktoś musiał – odparł nieskromnie, a zaraz po tym pozwolił sobie na śmiałość w postaci dotknięcia skóry Amelii koniuszkami palców, zaczynając od kostki aż po łydki. - Hewson przecież nie poprowadzi nas do zwycięstwa – kontynuował, wpatrując się w dziewczynę i nie zawracał sobie nawet głowy tym, iż rzekomo Victora i Amelię coś łączy.
Radley niespodziewanie wstał z sofy, okrążył ją w połowie i kucnął oparłszy się jedną ręką o jej oparcie.
- A może teraz masaż karku? - zapytał uwodzicielskim głosem, mając zamiar przejechać palcem po szyi Amelii, jednak nie zrobił tego.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Victor Hewson Wto 4 Maj - 14:25

Powiedzieć, że Victor jest zły, czy też wkurzony to naprawdę spore niedopowiedzenie. Ostatni mecz był... nie porażka to też niedopowiedzenie. Starał się o tym nie myśleć, ale jakże by mógł? Nie złapał znicza - ta mała wredna... w każdym razie - ubiegła go. Wystarczył ułamek sekundy. Była bliżej. Zdecydowanie bliżej. I gdyby tylko ich wspaniali pałkarze trafili tam, gdzie powinni i bronili go przed tłuczkami to z całą pewnością byłoby trochę lepiej. Ten jeden unik zaprzepaścił wszystko. Gdyby nie on Vic nie zboczył by z kursu i był bliżej znicza...
- Oczywiście, przecież zrobisz to ty - mruknął niespodziewanie znajdując się tuż za Dorianem i wpatrując się w niego z żywą chęcią mordu w oczach - niepokonany, utalentowany Dorian Radley! Najlepszy szukający w drużynie Slytherinu! Gracz lepszy od samego Victora Hewsona! - prychnął, spoglądając z dziwną złością na Amelię. - I w dodatku najlepszy masażysta w całym zamku, czyż nie? - zapytał już nie chłopaka, a właśnie ją, po czym odwrócił się plecami do nich i podszedł do wygodnego fotela, w którym rozsiadł się, zasłaniając twarz Prorokiem Codziennym.
Victor Hewson
Victor Hewson
Administrator
Śmierciożerca

Liczba postów : 464
Czystość krwi : czysta niczym wódka
Skąd : Silvermines

http://green-death.mylog.pl

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Wto 4 Maj - 15:03

Miała zamiar odmówić masażu, kiedy na horyzoncie pojawił się Vicuś.
Przewróciła oczami słysząc nieskromny komentarz Doriana a potem pokaz złości Victora. W takich chwilach naprawdę dziękowała Merlinowi, że poskąpił jej miłości do tego sportu i nie odczuwała dumy takiej, jak Radley czy też goryczy porażki podobnie do Hewsona. Owszem, była na boisku, ale tak jak zwykle jedynie po to, by się pokazać i dlatego, bo zaciągnęła ją tam Roselyn. Ona sama nie widziała niczego pasjonującego w grupce niewyżytych facetów na miotłach, próbujących przerzucić piłkę przez obręcz.
- Victorze, gdybyś jak na kapitana drużyny i najlepszego gracza przystało, złapał znicza i nie dał wejść na głowie tej małej Gryfonce, z pewnością sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Jeszcze nie tak dawno twierdziłeś, że Gryfoni nie mają szans na wygraną - powiedziała surowo, choć nie pozbywając się typowej słodyczy z głosu. Była rozwścieczona zachowaniem Hewsona - jakim prawem śmiał zachowywać się w ten sposób w stosunku do niej. I ten rozwścieczony wzrok? Należało go usadzić i to natychmiast.
- Dorianie, wybacz mi na chwilę, muszę go uspokoić, bo gotów jest zdemolować cały Pokój Wspólny. Potem możemy kontynuować masaż - powiedziała łagodnie, kokieteryjnie opierając dłoń o policzek chłopaka. Podniosła się z kanapy i niczym kotka pomknęła boso do fotela, w którym rozsiadł się Hewson. Przysiadła na oparciu, stanowczo ściągnęła gazetę i nachyliła się do jego ucha.
- Nie życzę sobie takich scen, czy to jasne? - szepnęła niebywale cicho - Nie obchodzi mnie czy przegrasz mecz, dwa czy pięć, ale nie chcę żeby to się kiedykolwiek powtórzyło. I dla twojej wiadomości, miałam zamiar odmówić, bo ty jesteś najlepszym masażystą w Hogwarcie, ale skoro tak stawiasz sprawę... - urwała i wróciła na sofę, posyłając Radleyowi kokieteryjny uśmiech - Dorianie, chyba słyszałam coś o masażu - odgarnęła jasne włosy na jedną stronę, dając mu pełen dostęp do karku.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Wto 4 Maj - 19:24

Słów Victora nie skomentował, nie tylko dlatego, że pojawienia się jego w ogóle nie przewidział, a co więcej było one nagłe, ale także, dlatego że nie miał pojęcia w jaki sposób mógłby się odgryźć. Jednak gdy usłyszał wypowiedź Amelii postanowił, tak dla odmiany, zaszydzić z niego.
- Cóż, z pewnością nie mieliby szans na wygraną gdyby Hewson bardziej skupił się na szukaniu znicza, a nie na – wypowiedziawszy te wyrazy zrobił pauzę, udając, że się zastanawia - innych rzeczach - dokończył uśmiechając się perfidnie, nie zważając na to, w jaki sposób wcześniej Ślizgon na niego patrzył.
Przez słowa: inne rzeczy, miał zamiar przekazać, że ten mógłby bardziej zainteresować się grą w Quidditcha, niżeli dziewczynami, czy też nawet samą Amelią Golightly. Chociaż nie oszukujmy się, najbardziej mu chodziło właśnie o nią. Jednym z powodów dla których nie wierzył w to, co napisała Skeeter, jest właśnie fakt, że Victor spał z wieloma kobietami w Hogwarcie, a Amelia zapewne - według niego - nie chciałaby zostać rozdziewiczona przez taką osobę jak on. Trudno mu było pojąć, że dziewczyna może dostrzec w kimś takim jak Hewson człowieka, z którym można przeżyć swój pierwszy raz. Przecież z tego, co on wiedział, nawet Roselyn z nim spała.
Kiedy Amelia powróciła na sofę i powiedziała, że słyszała coś o masażu, spojrzał na Ślizgona i posłał mu drwiący uśmiech, kiedy przejechał palcem po szyi dziewczyny, aby go sprowokować. Może i był głupi tak postępując, ale przecież taki już był, a poza tym nie pozwoli, aby go obrażano w towarzystwie Golightly.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Victor Hewson Wto 4 Maj - 21:05

Najgorzej było mu przełknąć drwiny Amelii, kiedy obok był Dorian. Gdyby byli sami... Być może nawet by się ukorzył. Może nawet byłby zasmucony i nie broniłby się - przed nią nie musiał. Ale jeżeli prócz nich słyszał to ktoś inny z całą pewnością nie zamierzał być ani miły, ani delikatny, a już na pewno nie zamierzał się korzyć...
- Może powinienem, jak na kapitana przystało, wywalić tę część drużyny, która nie wywiązała się ze swoich obowiązków, jak, na przykład Prince, który przyglądał się dziewczętom, zamiast bronić szukającego przed tłuczkiem, tak żeby ten nie musiał oblatywać całego boiska, by móc uciec przed tą diabelską piłką - wycedził przez zaciśnięte zęby.
I naprawdę zamierzał zastanowić się nad tym, czy przypadkiem nie poszukać nowych pałkarzy...
Gdy, zaś, usłyszał słowa Doriana spiął się w sobie i ktoś, kto go dobrze znał, mógł zauważyć, jak każdy z jego mięśni drży lekko, gdy próbował opanować się przed szałem. On sam zaczynał widzieć wszystko w barwach zbliżonych nieco do czerwieni, gdy na skraju jego umysłu pojawiła się myśl zgnieć go, jak robaka.
W tym wypadku (i w przynajmniej setce innych) miał przewagę nad Radley'em i jemu podobnymi. Amelia wybrała właśnie jego, bo wiedziała, jaki potrafi być. Znała go i znała wszystkie aspekty jego osobowości - od szału i okrucieństwa, przez zupełną obojętność, aż do namiętności, delikatności i czułości, o których wiedziała wyłącznie ona. Choć być może w tej chwili żałowała tego, że jednak je poznała...
W pierwszej chwili zamierzał nic nie zrobić sobie z prowokacji Amelki - tak, w tej chwili był już w stanie doskonale prowokacje wyczuć i nawet się przed nimi bronić. Ale widząc, z jaką zuchwałością Radley jej dotyka...
Trochę dziwne było to, że świat się zaczerwienił, choć przecież przywykł już do tego. Napady szału były u niego codziennością, więc czemuż by miał być zaskoczony. A kiedy usłyszał ten głosik, mówiący o zgniataniu, uznał, że jest wcale nie zamierza się mu opierać.
Tak samo niespodziewanie, jak pojawił się w Pokoju Wspólnym, znalazł się przy Dorianie wymierzając mu celny cios w szczękę. A potem stanął nad leżącym chłopakiem i włożył łapkę do kieszeni własnych spodni, by sprawdzić, czy ma przy sobie różdżkę - tak, na wszelki wypadek.
Victor Hewson
Victor Hewson
Administrator
Śmierciożerca

Liczba postów : 464
Czystość krwi : czysta niczym wódka
Skąd : Silvermines

http://green-death.mylog.pl

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Wto 4 Maj - 21:29

- Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy - ucięła, opierając dłonie na biodrach i posyłając obu surowe spojrzenie. Wyglądała teraz jak Sowa, choć była o wiele ładniejsza i miała w sobie o wiele więcej wytworności i elegancji - Wyrzuć wszystkich, jeśli uważasz, że znajdziesz lepszych - zwróciła się do Victora - A ty, drogi Dorianie, nie przeginaj, proszę - Bo tylko Amelii wolno kpić z Victora.
Nie żałowała, że je poznała i nigdy żałować nie będzie. Tak samo jak i tego, że to z nim straciła cnotę, choć zważywszy na ciągły brak okresu, można by polemizować. Z Golightly problem był taki, że nigdy nie wiadomo, kiedy prowokuje, a kiedy też nie. Tym razem zupełnie nie prowokowała Hewsona i mówiła całkowicie szczerze - naprawdę nie życzyła sobie takich scen przy wszystkich.
Chociaż Amelia zazwyczaj nie interweniowała, gdy chłopcy bili się o nią - a działo się to bardzo często i bezpodstawnie, bo i tak nie zamierzała zwracać uwagi na żadną ze stron - to tym razem postanowiła przerwać, niż komuś, a konkretniej Dorianowi, stanie się krzywda. Znała Victora i wiedziała, że kierowany furią może wyrządzić sporo krzywdy, a nie chciała, aby Radley trafił do szpitala z jej powodu. No i była jedyną osobą w całym zamku, która mogła podejść do Hewsona w stanie rozwścieczenia, nie obawiając się celnego i mocnego ciosu.
- Pokaż - powiedziała stanowczo i nie czekając na ruch chłopaka, schwyciła jego dłoń, sprawdzając czy czegoś sobie nie uszkodził, bądź też nie przestawił. Victor umiał przyłożyć mocno i celnie, ale nie można powiedzieć, by potrafił również wyjść z tego bez uszczerbku na własnym zdrowiu. A Amelia już od kilku lat zajmowała się naprawianiem jego nadgarstków, o czym wiedzieli wszyscy - To już drugi raz w tym miesiącu, Victorze. Zachowujesz się jak mugol i zaczynam się zastanawiać dlaczego tak właściwie z tobą... się zadaję - dokończyła, zdając sobie sprawę z tego, że leżący na ziemi chłopak może ją słyszeć. W między czasie zdołała wyciągnąć różdżką i wyszeptać odpowiednią inkantację, naprawiającą rękę chłopaka, choć cały czas, głównie z przyzwyczajenia, rozmasowywała ją kciukami.
Chyba właśnie uratowała Dorianowi życie i skórę, o ile nie będzie na tyle głupi, by próbować oddać Hewsonowi, kiedy ona jest obok.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Sro 5 Maj - 15:44

Dorian usiadł zginając jedną nogę w kolanie, na której oparł rękę, a następnie chwycił się za szczękę. Bolało cholernie i nawet jeśliby chciał udawać, że nic mu się nie stało, nie potrafiłby. Nie jest aż takim dobrym kłamcą. Był naprawdę wkurzony na Hewsona, nie tylko dlatego, że go uderzył, ale przede wszystkim za to, że go upokorzył przed Amelką. Rekompensatą jednak, za to poniżenie, były ostatnie słowa dziewczyny skierowane właśnie do Victora i to przez nie, zaczął się śmiać, nawet nie zważając na to, że może nimi jeszcze bardziej rozwścieczyć Hewsona i dostać jeszcze raz. On też zastanawiał się, czemu to Amelia się z nim zadaje i był ciekaw jak na te słowa zareaguje Victor.
- Hewson, jesteś popieprzony – stwierdził wtrącając się, a następnie zaczął rozmasowywać sobie obolałą szczękę. Wiedział, że to, co przed chwilą powiedział nie spodoba się Golightly, jednak nie miał zamiaru być tylko poniżanym. - A Amelia, chyba nie jest twoją własnością - powiedział, wciąż siedząc na niewygodnej podłodze salonu Slytherinu i klnąc w myślach na Ślizgona.
Cóż, w rzeczy samej Radley może głupi jest, bo zamiar miał mu oddać. To dlaczego tego nie zrobił? Był realistą i wiedział, że z nim szans nie ma, a kiedy Hewson ma po swojej stronie Amelię, to od początku było wiadome, że on przegra. Nie sądził, że Golightly, wybierze jego stronę. Nawet się nie łudził, tak więc oddać mu nie miał zamiaru. Na razie, dodać trzeba.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Victor Hewson Sro 5 Maj - 15:52

Zacisnął zęby, żeby powstrzymać się od kolejnego komentarza odnośnie ostatniego meczu. Cóż, trudno. Nie będzie się pogrążać. Wiedział, że nawalił, co nie zmieniało faktu, że prócz niego nawaliła też reszta drużyny. Okej - ścigający, patrz Radley na przykład, uratowali honor Slytherinu - niech się cieszą póki mogą - ale nie zmienia to faktu, że pozostali naprawdę zawalili i nie zamierzał pominąć tego na następnym treningu...
Co nie zmienia faktu, że Vic nie wiedział w tej chwili, czy Amelka żałuje, czy też nie. Był rozwścieczony, a furia zwyczajnie zaślepiała go całkowicie tak, iż w ogóle nie pamiętał, co znaczą słowa "zdrowy rozsądek".
Ktoś mu kiedyś mówił, że seks tuż po kłótni potrafi być niesamowity...
Syknął cicho, gdy dziewczyna chwycił,a jego dłoń, ale nie skomnetował. W tej chwili wcale nie potrzebowął jej troski. Myślał tylko o tym, że Dorian wciąż jest obok i nadal nie wyzbył się swojej buty. Czas chyba mu o tym przypomnieć...
- Amelia nie jest niczyją własnością i nigdy nią nie będzie - wysyczał, a w jego ręku natychmiast pojawiła się różdżka.
Wbił ją w dorianową pierś i zmrużył wściekle oczy.
- Jeszcze słowo, a przestanę zachowywać się jak mugol - syknął, spoglądając kontem oka na Amelię.
Oczywistym było, że nie żartuje i naprawdę zamierza zmieść Doriana na proch.
Zniszcz go!
Victor Hewson
Victor Hewson
Administrator
Śmierciożerca

Liczba postów : 464
Czystość krwi : czysta niczym wódka
Skąd : Silvermines

http://green-death.mylog.pl

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Sro 5 Maj - 16:31

A kogo obchodzi jeden mecz? To gra drużynowa i nawet mimo tego, że Victor nawalił to niektórzy poradzili sobie całkiem nieźle, ratując honor domu. A przecież liczy się tylko to, żeby zdobyli Puchar domów - a w chwili obecnej i tak znajdowali się na prowadzeniu, nawet mimo porażki w ostatnim meczu.
Jeśli seks po kłótni miał być lekarstwem na zły humor Victora, to była gotowa zaciągnąć go do jego dormitorium nawet teraz i to zrobić. Poza tym, ona była święcie przekonana, że Hewson potrzebuje troski i nie miała zamiaru odpuszczać. Wciąż delikatnie masowała jego dłoń, aby przypadkiem znów nie spróbował porwać się z nią na Doriana.
- Wybaczcie, ale jestem tu i będę decydować czyją własnością chcę być, a czyją nie - prychnęła z poirytowaniem, jednakże później sprawy przybrały mniej przyjemny obrót. Furia w oczach Victora, różdżka w ręku, skierowana w pierś Doriana... to nie wróżyło niczego dobrego. A Amelia zdawała sobie sprawę, że Hewson zna tyle mocnych zaklęć, że bez większych problemów posłałby drugiego Ślizgona jeśli nie na tamten świat, to na dłuższy czas do skrzydła szpitalnego.
- Vic, uspokój się, proszę - powiedziała łagodnie kładąc dłoń na jego policzku i obracając twarz chłopaka ku sobie, tak by mógł spojrzeć jej prosto w oczy. Równocześnie dała głową znak Dorianowi, żeby zwijał się stąd, jeśli mu życie miłe - Spokojnie, Vic. Chodź, pójdziemy do twojego dormitorium, zrobię ci herbaty, ochłoniesz...
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Dorian Radley Sro 5 Maj - 16:52

W to, że zdobędą Puchar Quidditcha on nawet nie wątpił. Nawet pomimo ostatniej porażki byli wciąż na prowadzeniu i to się liczyło. Jeśli nie przegrają najbliższego meczu, to puchar prawie jest już ich. A jak nie, to się nie mówi trudno, tylko się coś z tym robi.
Dorian nie wątpił, że Amelia do nikogo nie należy, jednak jego zdaniem Victor zachowywał się tak, jakby ona należała do niego. Inaczej nie potrafił sobie wyjaśnić faktu, dlaczego on go zaatakował. Prawdą było, że Radley go prowokował, jednak nie musiał tego robić, co zrobił, gdyby nie myślał, że Golightly jest jego, czy też, gdyby nie żywił jakichkolwiek uczuć do niej. Jak wiadomo Dorian, wołał się łudzić i myśleć, że tą dwójkę nic nie łączy, w wyniku czego, śmiał twierdzić, że Victor myśli, że Amelia należy tylko i wyłącznie do niego, a taki Radley, czy inni delikwent, nie ma prawa jej nawet dotknąć.
Agresywne zachowanie Hewsona, wobec niego, nie zaskoczyło go. Spodziewał się tego, inaczej by siedział cicho, udając, że go tu nie ma, aby po chwili odejść, tak, aby nikt nie zwrócił na niego uwagi. Jednak on nie należał do tego typu ludzi, i wolał wdawać się we wszelakie spory nawet jeśli nie ma żadnych szans. Tak jak na przykład teraz. Wiedział, że Ślizgon zna zaklęcia, o jakich on nawet nie ma pojęcia.
Kiedy Amelia dała mu znak głową, aby się stąd wynosił, zignorował go. Nie miał zamiaru stąd odejść, po tym, jak Victor go potraktował.
- To teraz także potrzebujesz pomocy Amelii, żeby uporać się z samym sobą? - zapytał zaczepnie z ironicznym uśmiechem. Prowokował go, wiedział o tym, ale taki miał zamiar. Widział jak Golightly reaguje na zachowania Hewsona i miał nadzieje, że chociaż trochę się na niego zdenerwuje. Oczywiście marzyło mu się więcej, jak na przykład to, że przestanie się do niego odzywać na jakiś czas.
Dorian Radley
Dorian Radley
Dorosły

Liczba postów : 81
Czystość krwi : czysta
Skąd : Aberdeen, Szkocja

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Victor Hewson Sro 5 Maj - 17:05

A Victor miał to w tej chwili gdzieś. I już niczego nie był pewien. No, prócz tego, że nie ożeni się z Agnet, bo to akurat nie ulegało żadnej wątpliwości...
Żywienie uczuć niech Dorian zostawia dla siebie. I lepiej, żeby nie próbował rozszyfrować Victora bo to się może dla niego źle skończyć. I lepiej także, żeby nie wypowiadał swoich myśli na głos, bo całkiem przypadkiem Hewson mógłby zrobić mu poważną krzywdę, czego potem by żałował...
To nie było tak, że Victor traktował ją jak swoją własność. Golightly doskonale wiedziała, jaka jest prawda. W rzeczywistości to prędzej jego można było nazwać jej własnością - zaczynał wariować na jej punkcie. Ale po prostu nie mógł pozwolić, żeby taki Radley bezkarnie jej dotykał. Bo to było zwyczajnie ponad jego wytrzymałość. Był tylko facetem, jakby na to nie patrzeć...
Dorian przesadzał. Wiedział o tym, a mimo wszystko to robił. Jak gdyby nie wystarczał fakt, że Victor zamierza niebawem posłać na tamten świat swoją narzeczoną... Dodatkowo miał teraz jeszcze zrobić krzywdę koledze z dormitorium i wiedział, że nie uda mu się powstrzymać przed tym. Gdyby tylko Radley siedział cicho...
Odwrócił się w stronę Amelii i spojrzał jej głęboko w oczy. Przez chwilę nie zrywał kontaktu wzrokowego, a potem odsunął ją stanowczo od siebie.
- Odejdź, proszę - wyszeptał, delikatnie głaszcząc jej ramię kciukiem tak, iż postronna osoba nawet nie zauważyła by tego czułego gestu.
A potem wszystko potoczyło się szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Kolejny raz pięść wystrzeliła w przód, by trafić w twarz Doriana. Chwilę potem Ślizgon znalazł się po drugiej stronie pokoju, odrzucony mocą victorowego zaklęcia. Młodsi uczniowie uciekli w popłochu, a starsi rozsunęli się na boki, przyglądając się spektaklowi z zainteresowaniem. I pieprzyć to, że oboje prefekci byli obecnie przy tej bójce. I pieprzyć to, że jeden z nich ją rozpoczął.
Machnął raz jeszcze różdżką tak, iż na ciele Radleya pojawiła się krwawa szrama. Niezbyt głęboko, a jednak widoczna.
- Lepiej, żebyś sobie zapamiętał, że ze mną się nie zadziera - wysyczał wściekle.
Czerwona mgiełka wcale nie zamierzała ustąpić, a jednak gdzieś obok niej pojawił się także głos, który wcale nie podjudzał, a uspokajał. Zastanawiające, jak bardzo ten głos był podobny do głosy Melki.
Vic przyjrzał się swemu dziełu, a widząc, że chłopak jest na granicy przytomności uśmiechnął się okrutnie i obrócił na pięcie, ruszając do własnego dormitorium.
I niech ich wszystkich diabli wezmą!
Victor Hewson
Victor Hewson
Administrator
Śmierciożerca

Liczba postów : 464
Czystość krwi : czysta niczym wódka
Skąd : Silvermines

http://green-death.mylog.pl

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Amelia Golightly Sro 5 Maj - 17:25

Odsunięta od Victora miała zamiar zacząć protestować, jednakże potem wszystko stało się w mgnienia oka i nawet nie zorientowała się kiedy Dorian wylądował na podłodze po drugiej stronie pokoju, krwawiąc, a Hewson zniknął w czeluściach swojego dormitorium. Obecni uczniowie utworzyli kółeczko gapiów, przepychając się by mieć lepszy widok na bójkę.
- DOSYĆ! - krzyknęła Amelia, chyba po raz pierwszy w życiu wyprowadzona z równowagi. Krew polała się, kiedy ona była w pobliżu, to uwłacza jej odznakę - Wszyscy rozejść się do swoich dormitoriów, natychmiast! A wy dwaj - zwróciła się do jakiś piątorocznych chłopców, którzy zdawali się najbardziej rozbawieni całą tą sytuacją - Zabierzcie go do Skrzydła Szpitalnego, jak najszybciej bo jeśli się wykrwawi, obiecuję wam szlaban do końca waszej marnej egzystencji w tej szkole - dzieciaki przestraszone jej słowami wyczarowały magiczne nosze i pobiegły tam gdzie im kazała, że aż się za nimi kurzyło. Przez całe sześć lat nikt nie widział Golightly w takiej furii. Zawsze spokojna, opanowana, słodka i do rany przyłóż, teraz kipiała złością, a jej blond włosy wręcz płonęły ognistą czerwienią. A jej główną ofiarą miał teraz paść nie kto inny, jak Hewson, który zdążył się ulotnić. Szybko skierowała się do jego dormitorium i... biedny Victor.
Amelia Golightly
Amelia Golightly
Administrator
Królowa Pszczół

Liczba postów : 655
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Seth Carter Wto 11 Maj - 0:15

Trauma wywołana widokiem Mistrza Eliksirów gdy tylko otworzył oczy sprawiła że inaczej spojrzał na świat. Może też i dlatego że miał zajebistego kaca po wczorajszym pidżama party. No w każdym bądź razie siedział na kanapie w pokoju wspólnym - jak go tu dawno nie było - i popijał wodę dużymi łykami zastanawiając sie co ze sobą zrobić.
Przecież nagle nie zacznie kujonić. A liczenie na fart czy osobiste szczęście też na niewiele się zda. Dlatego właśnie postanowił olać te egzaminy. Dobra, drugim szokiem było to że dowiedział się o egzaminach. Żyć przez kilka miesięcy w przekonaniu że jest sie w szóstej klasie a potem tak nagle dowiedzieć się że to juz siódma. No dobra, to nawet Cartera wybudziło z pijanego amoku w jakim się znalazł. Szok szokiem, ale nie zamierzał kończyć ze swoim zajebistym życiem. Podobało mu sie.
Seth Carter
Seth Carter
Dorosły

Liczba postów : 399
Czystość krwi : czysta.
Skąd : cambridge

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Marley Gothens Wto 11 Maj - 0:29

Mistrz Eliksirów był uosobieniem wszelkiej CISowatości, o jakiej ktokolwiek mógł pomarzyć, a sama Marley naprawdę nic do niego nie miała. Wychowawca i te sprawy, spoko.
Jej samej nie męczył przemożny kac, nie musiała się stresować, generalnie miała na wszystko jak zwykle wsio wyjebane. Poniedziałkowy wieczór nie różnił się niczym szczególnym od innych. Ślizgonka siedziała we Wspólniaku i, swoim zwyczajem, smarowała coś w notatniku, niekoniecznie zwracając uwagę na otoczenie. Ktoś obok umierał, okej.
I wszystko byłoby po swojemu, gdyby nie to przeklęte pióro, które zrobiło przeklętego kleksa, w efekcie czego zostało szaleńczo jebnięte przez cały wspólniak przy pięknym okrzyku z ust tej niewiasty.
- Kurwa!
Marley Gothens
Marley Gothens
Dorosły

Liczba postów : 205
Czystość krwi : czyścioszek
Skąd : Salisbury, Anglia

http://hogwart.7forum.net/forum.htm

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Seth Carter Wto 11 Maj - 0:39

- Spierdalaj - rzucił, na wszelki wypadek jakby ta kurwa była w jego stronę. Skacowany Seth Carter to najgorszy ze wszystkich rodzajów Cartera, które są dostępne na rynku po promocyjnej cenie. Spojrzał za lecącym piórem i uniósł zdziwiony brew. Zawsze sądził że psychiczni ludzie mieszkają wśród czerwonych, a tu kolejny zonk. Powinien zrobić sobie listę rzeczy o których nie wiedział, a których się dowiedział i które robią na nim wrażenie. Będzie zabawnie.
Spojrzał po właścicielce latającego przedmiotu i upił sporego łyka. - Nie bałagań tu, i idź spać - rzucił, całkiem jak na niego miłym tonem, głosem nieco ochrypniętym. Dobrze że mu się ręce nie telepią, wtedy z pewnością poszedłby na odwyk. - W ogóle, po chuj rzucasz dziecko? Nie możesz inaczej się odreagować? Niektórzy chcą spokoju - rzucił, tak żeby nie miała pewności że właśnie potępia jej zachowanie.
Seth Carter
Seth Carter
Dorosły

Liczba postów : 399
Czystość krwi : czysta.
Skąd : cambridge

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Marley Gothens Wto 11 Maj - 0:46

Śmiałkom, którzy odważyliby się sięgnąć po Cartera siedzącego na jakiejkolwiek półce w sklepie szczerze współczuję. Po cholerę komuś umierający, skacowany nastolatek, którego tylko denerwuje wszystko dookoła?
Nie była psychopatką, chyba tylko odrobinę za emocjonalnie reagowała na pewne fakty, pech.
- W ogóle, po chuj się odzywasz? - Wzruszyła ramionami, podchodząc po pióro, które w najlepsze leżało sobie teraz na ziemi. - Jak chcesz spokoju to idź chlać do dormitorium, a nie wylatujesz z mordą do wszystkich naokoło.
Schyliła się po swój dopiero co latający przyrząd. Nie, nie była niemiła, wulgaryzmy w jej ustach to nic dziwnego, a słów nie radziłabym interpretować aż tak osobiście.
Marley Gothens
Marley Gothens
Dorosły

Liczba postów : 205
Czystość krwi : czyścioszek
Skąd : Salisbury, Anglia

http://hogwart.7forum.net/forum.htm

Powrót do góry Go down

Salon Slytherinu - Page 2 Empty Re: Salon Slytherinu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 14 Previous  1, 2, 3 ... 8 ... 14  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach