Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Adonis Lecter

Go down

Adonis Lecter Empty Adonis Lecter

Pisanie by Adonis Lecter Pon 19 Gru - 19:50

1. Imię/imiona: Adonis Lawrence
2. Nazwisko: Lecter
3. Data urodzenia: 4 lutego 1965
4. Miejsce zamieszkania: Londyn
5. Rok nauki: VII
6. Czystość krwi: 1/4
7. Status: Zamożny
8. Przedmioty: zaklęcia, zielarstwo, elikisry, opcm
9. Opis charakteru: Adonisa na dzień dobry można nazwać szarańczą, tornado albo czymkolwiek w tym rodzaju. To po prostu człowiek demolka, który nienawidzi stać gdzieś z boku, idzie przed siebie rozpychając się w życiu łokciami najmocniej jak to możliwe. Lubi iść pod prąd, buntować się i przeciwstawiać wszystkim i wszystkiemu co na jego drodze. Niczym tykająca bomba z popsutym zegarem, nie wiadomo kiedy wybuchnie i jak mocna będzie eksplozja. Ale na pewno będzie zakurwiste BUM. Dla niego nie ma ograniczeń, nie obchodzą go żadne problemy. Przyjmie wszystko na klatę, a i tak dotrze śmiało do celu. Przecież nie ma rzeczy niemożliwych, stawianie sobie jakichkolwiek barier jest po prostu idiotyczne, kto normalny tak robi? Kretyni za którymi nie warto się nawet oglądać, czego oczywiście nie robi. Nie zaszkodzi po drodze zasiać chaosu i zniszczenia, przynajmniej każdy go zauważy i doskonale zapamięta. Nie da się stłamsić, nie da się podporządkować, nie na tym polega życie. To on tu jest górą i zawsze będzie.
Wypada zaznaczyć że to człowiek narwany, może wręcz dziki według spojrzenia niektórych. Nie warto mu się przeciwstawiać, bo to naprawdę nic nie da. Tylko marnuje się czas i energie. Będzie tak jak on tego chce albo nie będzie wcale, nie ma innej opcji. Poza tym, nie warto mu się przeciwstawiać jeśli już nas zaakceptuje. Sam fakt owej akceptacji jest trudny do uzyskania. Adonis nie należy do osób tolerancyjnych. Rasizm, homofobia, antysemityzm i takie tam dyskryminacje są dla niego normalką. Bardzo ciężko jest dopasować się do jego wymagań, ale na pewno warto. Należy też pamiętać, że to cham, krętacz i naciągacz. Może równie dobrze skłamać i wmówić ci największą bzdurę na świecie wymyśloną na poczekaniu. Na dodatek zrobi to niezwykle skutecznie. Możliwe jest też, że palnie ci przykrą prawdę, prosto z mostu, nie przejmując się okolicznościami, twoimi uczuciami czy nie wiadomo jakimi bzdurami jeszcze. Potrafi dać w kość zarówno słowami jak i pięścią czy różdżką. Przemoc fizyczna czy psychiczna w niektórych przypadkach jak najbardziej jest dla niego rozwiązaniem. Wulgarny, chciwy, egoistyczny, pewny siebie i znów dążący do celu za wszelką cenę. Nie ma zmiłuj.
Ma też jakieś dobre strony. W ogóle to kwestia gustu wszystko jest. Jedni kochają go takiego, inni nienawidzą. Ale czy da się nienawidzić lojalność? Pod tym względem jest wierny jak pies. Czy dla miłości czy przyjaciół czy innej rodziny. A może ktoś po prostu wyświadczył mu jakąś przysługę? Nieważne. Jeśli już ktoś zaskarbi sobie jego lojalność, łatwo się jej nie pozbędzie. Pokazuje się w każdej sytuacji i dobrze. Biada jeśli zawiedzie się go już wtedy, marny twój los... Póki darzy cie szacunkiem, sympatią czy miłością, gratuluje. To naprawdę możliwe i Adonis nie jest aż taki zły w te klocki. Faktycznie, gubi się w tym i owym, ale daje radę. Jeśli mu zależy to przecież wszystko jest możliwe
Seks, drugs and rock n roll! Dokładnie. Życie przecież jest od tego żeby się bawić, używać go ile tylko Bozia dała. A nie przejmować się tym co będzie jutro albo martwić się o swoje zdrowie. Alkohol, tytoń, narkotyki, panienki, dobra muzyka i szaleństwo do białego rana. To wszystko jest dla nas, ludzi. Adonis nie zamierza z tego rezygnować choćby w najmniejszym stopniu, no nie ma szans. Zagarnia to wszystko sporymi garściami ciesząc się z każdej chwili takiego życia. Brak mu jakichkolwiek zahamowań czy rozsądku co jeszcze bardziej widać w takich sytuacjach. Może i niektórych czynów powinien żałować, ale to nie w jego stylu. Życie jest na to za krótkie.
Oczywiście niektórzy twierdzą, że jest druga strona medalu. Wybitni psychologowie, którzy analizują człowieka przez obejrzenie paru seriali pokroju Trudnych spraw. Przeanalizowali chłopaka już dawno i wysnuli niesamowitą teorię na temat jego prawdziwego charakteru. Zapewne wszyscy jesteście ciekawi co takiego się okazało? A już wam grzecznie wszystko opowiadam. Otóż, Adonis pewnego dnia dowiedział się, że wszystko co robi jest zwykłą pozą. Agresja, która w nim drzemie, nienawiść do świata i ogólna niechęć wcale nie są jego cechami wrodzonymi. Wypracował sobie taką technikę w celu bronienia się przed otaczającym go światem. Niezbyt szczęśliwe dzieciństwo w połączeniu z nałogiem w okresie dorastania wymusiło na nim zbudowanie muru, który uchroni go od wszystkiego co chciałoby go zranić albo pogrążyć. Ponoć najlepszą obroną jest atak. Stąd w nim owa bestia. Woli pierwszy kogoś zranić, pokazać że nikt nie ma z nim szans i żadne uczucia nie mają znaczenia. Przez to odpycha od siebie wszystkich ze złymi zamiarami i to na tyle skutecznie żeby nie próbowali do niego wracać. Od razu rodzi się w nim poczucie bezpieczeństwa i swoisty spokój. Może dalej zatracać się w nałogu i wspomnieniach, które nie są zbyt kolorowe. Bronieniem się przed atakami sam rani swoja duszę narażając się na większą wrażliwość, smutek i problemy w przyszłości, ale nie zdaje sobie z tego sprawy i leci w zaparte z przekonaniem, że to się dla niego dobrze skończy. Oczywiście kiedy Adonis tylko usłyszał taką teorię to dał owemu pseudo psycholowi w mordę i natychmiast spróbował zapomnieć o tym wszystkim. Sam nigdy do siebie nie podchodził w ten sposób, nie ma zamiaru tego rozważać, bo jeszcze się to prawdę okaże.
10. Opis wyglądu: Zgodnie z imieniem? Powinien być piękny. Cóż.
Adonis to postać zdecydowanie charakterystyczna. Cholera go wie jak on powinien wyglądać i jakim go natura stworzyła. Zapewne był o wiele bardziej niewinny, nie oszukujmy się. Lata nauczyły go zmian. Zmieniały go same z siebie. Nie potrafi wytrzymać z jednym wyglądem dłużej niż pare miesięcy. Nie potrafi znieść siebie takiego samego przez długi okres. Ma wielkie zamiłowanie do tatuaży, kolczyków, dziwnych ubrań i farb. Nie pogardzi niczym co mogłoby z niego stworzyć nowy twór, wrecz doskonały. Doskonały jego oczami, wiadomo. Nie da się ukryć, niektóre cechy pozostaną bez zmian. Co? Raczej większość się domyśli, że choćby taka sylwetka. Trudno byłoby mu ją zmienić z dnia na dzień. A szczerze powiedziawszy, przyzwyczaił się do niej. Nigdy specjalnie w tej kwestii nie narzekał, nie wymagał od siebie zbyt wiele. Zapewne dość szybki tryb życia i ograniczone racje żywnościowe sprawiły, że jest po prostu szczupły. Aktywność fizyczna wpisana w codzienność pozwoliły wykształcić mu ten minimum mięśni, które pomagają mu po prostu w zwyczajnych czynnościach typu przeniesienie wersalki czy obicie komuś mordy. Oczywiście wzrostu sobie w ten sposób wyrobić nie był. Wszystko działo się bez jego zgody i niezgody. Jakoś tak, w magiczny sposób, wyszło że urósł na ponad metr osiemdziesiąt, prawie dobił metra dziewięćdziesięciu. Przy ostatnim sprawdzaniu brakowało mu dokładnie dwóch centymetrów i dwunastu milimetrów. Nie jest źle, to fakt. Czego jeszcze nie zmieni ot tak? Ogólnego zarysu twarzy. Rysy dość ostre, typowo męskie. Wyjątkowo ciężko byłoby pomylić go z kobietą. Lekko zarysowane kości policzkowe, delikatnie garbaty nos, idealna linia szczęki i takie tam pierdoły. Może wygląd wiąże się w jakiś sposób z charakterem? Dziwne byłoby gdyby ktoś taki jak on był zniewieściały, czyż nie? Cóż nam jeszcze zostało... o, kolor oczu. Nie przepada za soczewkami. Dlaczego miałby wpychać sobie coś do oka, no dajcie spokój. A jaką barwę mają owe tęczówki? Ano, stalową. Szarą, przenikliwą. Niby bez emocji, wyrazu i wyraźności, a jednak mają w sobie coś charakterystycznego. Co? Nie wiadomo. Dość długie jak na mężczyznę rzęsy, wąskie brwi swym kształtem znów nadające srogości całej postaci, wąskie wargi i ten sarkastyczny uśmiech wciąż czający się w ich kąciku. O tak, tego jeszcze nigdy nie zmieniał. No, jakoś tak nie było czasu! Ale kto wie co się stanie w przyszłości i co z niego wyrośnie?
11. Rodzina: Nie miał okazji poznać matki. Zmarła przy jego narodzinach, co poradzić. Ojciec? Właściwie też nie poznał go za dobrze. Był obecny przez parę lat jego życia, a mimo to nie wie o nim praktycznie nic. Zostawił ich, to trudno. Adonis nie ma ochoty go znać i ie będzie bawił się w odszukiwanie po latach. Był jeszcze starszy braciszek! Lawrence. Absolwent Hogwartu, oczywiście nie wiadomo jakim cudem. Na szczęście nie ma go już wśród nas. Adonis nigdy nie darzył go miłością, a pewnym momencie przestał szanować. Nie tęskni za nim, nie kładzie kwiatów na grobie. No i jego ukochana siostrzyczka zwana Mad. Młodsza o rok, oczko w głowie. Podrzucony bachor zrobiony przez ojca innej panience. Najwyraźniej i jemu mała została podrzucona. Jedyne na czym Adonisowi w życiu kiedykolwiek zależało.
12. Historia postaci: Z pokoju obok jeszcze przed momentem nie dochodziły żadne dźwięki. Teraz wyraźnie dało się usłyszeć brzdęk szkła, bądź tworzywa jemu podobnemu, rozbijanego o podłogę. Zaraz po tym poleciało oczywiście okropne przekleństwo. Dźwięków sprzątania, brak. Pierwsze takty doskonale znanej wszystkim piosenki poleciały właściwie nie wiadomo skąd. Nikt nie tańczył nie nucił, nie trzeba było patrzeć żeby zdawać sobie z tego sprawę. Kanapa skrzypnęła pod ciężarem dwóch ciał, głośne westchnienie rozdarło ciszę podczas pauzy w piosence.
- Nikogo nie ma w domu? - Odpowiedzią na damski głos było milczenie. Najwyraźniej ktoś potwierdził ten fakt zamknięciem ust dziewczyny pocałunkiem. Ktoś skłamał, bardzo nieładnie zresztą.
- Podobno masz rodzeństwo. I to młodsze. Wątpię żeby poszli na imprezę - Dziewczyna znów zabrała głoś najwyraźniej irytując tym zniecierpliwionego chłopaka. Kolejny jęk kanapy podpowiadał, że pewnie sie od niej odsunął siadają cna drugim końcu mebla.
- Są za ścianą. I chuj? Dawno śpią. Nie mam zamiaru wracać i całować ich czół w ramach uspokojenia sennych koszmarów. Nie jestem ich jebanym ojcem ani tym bardziej matką - Oj tak, wyraźnie się zirytował. Ciszę przerywał głos piosenkarza zawodzącego na temat utraconej miłości. Agresja w tonie domownika musiała speszyć gościa, chwilę zastanawiała się nad czym co powinna mu odpowiedzieć.
- A co jest z waszymi rodzicami? - Nie zdawała sobie sprawy, że przegięła strunę. Zadała bardzo niewygodne pytanie i jej ciekawość na pewno nie zostanie wynagrodzona. Z drugiej strony, skąd mogła wiedzieć? Jej partner nigdy nie był przewidywalny, z każdym słowem narażała się na jego gniew. Tym razem skutecznie
- No i co cie to kurwa obchodzi? Musisz wiedzieć, tak? Bo się inaczej nie możesz ruchać? Czy co innego? Matka nie żyje. Zadowolona? Adonis jest temu winny. Gdyby się nie urodzil, żyłaby. Ale oczywiście musiał się wpierdalać na świat. A tatuś? Zrobił dziecko innej, zostawił je tutaj i wpada raz na tydzień dając pieniądze. Radzimy sobie zajebiście, teraz możesz spierdalać - Ton jego głosu podnosił się powoli z każdym kolejnym słowem. Za ścianą słyszeli, że jedno z nich podnosi się z kanapy, drugie zrobiło to dopiero po chwili. Trzaśnięcie drzwiami zakończyło całą dyskusje, muzyka się wyłączyła, w domu nastała absolutna cisza. Trzynastoletni Adonis pogłaskał swoją młodszą siostrę po włosach widząc, że owe hałasy przebudziły ją ze snu.

***

Szesnastoletni Adonis wszedł do domu rzucając swoją kurtkę gdzieś w kąt. Było już późno, ale nikogo tutaj nie obchodziło o jakiej porze wraca i to w wakacje. Wiedział też, że nikt nie przejmie się tym, że jest trochę pijany. Zjaranego blanta może nikt nie zauważyć. Cóż, to był jedyny plus mugolskich wakacji. Szlajanie się z dzieciakami, które nie miały pojęcia o magii i poznawanie czarów ich świata. Wytwarzały je nie za pomocą różdżek, ale również samodzielnie. Czasem kupowały, to fakt. Eliksiry nie były tak barwne jak te magiczne, ale to nic nie szkodzi. Magiczny świat, który miał zawsze w głowie był po prostu o wiele prostszy do zrozumienia. I cichszy od tego jaki serwowała mu obecna rzeczywistość. Hałas w domu nie był codzienny, wzbudził w nim niepokój. Skierował swoje kroki w stronę pokoju na drugim końcu mieszkania, wiedział że dobrze robi
- Lawrence, kurwa! - Czuł jakby momentalnie odzyskał trzeźwość. A może to przez owe środki widział to co widział? Modlił się o to w duchu przy okazji zdając sobie sprawę, że wcale tak nie jest. Jego osiemnastoletni brat robił z piętnastoletnią siostrą to czego robić rodzeństwo nie powinno. Jakby tego było mało, ona nie była zachwycona tym faktem. Adonis dopadł do chłopaka błyskawicznie odciągając go od siostry. Mocny cios z pięści prosto w twarz nie był niczym nowym dla Adonisa. Nie raz już dostawał, własnie od Lawrence i nie raz bił już innych. To uderzenie nie było takie samo jak inne. Było w nim tyle nienawiści ile jeszcze nie czuł do tej pory. Gardził swoim starszym bratem, który od chwili narodzin młodszego wypominał mu, że to przez niego matka nie żyje, a ojciec odszedł. Miał im pomóc, mieli sobie wszyscy radzić, on się miał opiekować. A tymczasem traktował ich jak śmieci, pokazywał przemoc, również na nich. Spraszał do domu dziwne osoby, a w szkole zwyczajnie się do nich nie przyznawał. To przez niego Adonis miał tak zwichrowaną psychikę, to przez niego wlewał w siebie to co wlewał. A teraz jeszcze śmiał zgwałcić ich rodzoną siostrę? Z jednego ojca, bo nie matki? Tego było za wiele. Młodszy wpadł w furie, chciał brata zwyczajnie zamordować. Kiedy tylko pierwszy szok minął, Lawrence zaczął się bronić. A też doskonale znał się na bójkach, w końcu to od niego Adonis wszystko umiał. Nie słuchali krzyku ich siostry, nie obchodziło ich co się dzieje dookoła. Musieli raz na zawsze orzec kto jest lepszy. Niestety, tego nie dowiedzieli się nigdy

***

Siedemnastoletni Adonis uśmiechnął się pod nosem do swojego kolegi. Ten obserwował go uważnie śledząc najmniejsze ruchy dłoni. Oboje znali ten rytuał na pamięć, wykonywali go zdecydowanie zbyt często i na złe im to wychodziło. Z drugiej strony, kogo to obchodzi? Obojgu było wtedy po prostu łatwiej. Nie musiał nawet zaciskać paska, nie dzisiaj. Pamiętał gdzie powinien wbić igłę, po prostu to zrobił. Nacisnął na tłok zdecydowanym ruchem, zamknął oczy opierając potylicę o ścianę za nim. Czuł jak narkotyk przepływa mu w żyłach, rozkoszował się tą chwilą błogości trwając tak po prostu, w bezruchu.
- Zaraz wracam - Mruknął do kolegi rzucając mu strzykawkę kiedy było już po wszystkim. Parę razy przejechał dłonią w tę i z powrotem po swoich włosach kiedy podnosił się z kucek i wychodził z łazienki w jakimś dziwnym klubie. Na początku wszystko zapowiadało się w porządku.
- Zamknij się wreszcie - Sam nie wiedział ile czasu minęło od chwili wzięcia do momentu, w którym był obecnie. Nie miał pojęcia gdzie jest mieszkanie w którym się znajdują i do kogo ono należy. Miał w ramionach drobną dziewczynę, a właściwie napaloną panienkę, dobrze mu już znaną przez te lata. Wiedział, że biedaczka jest w nim zakochana, wiedział że chciała wykorzystać tą sytuacje na chwilę bliskości z nim. Całował ją wyjątkowo zachłannie wręcz zrywając z niej kolejne ubrania i pchając w stronę łóżka. Nie widział wszystkiego wyraźnie, w głowie szumiało mu jak podczas sztormu, nie był w stanie wszystkiego ogarnąć. Wpadł w trans, zdecydowanie zbyt agresywny trans. Do tej pory zawsze lubił agresje w łóżku, nie zwracał więc uwagi na to, że ją szarpie, może za mocno popchnął, uderzył, podrapał. Z ciągu nie da się tak po prostu wyjść, trzeba go tak po prostu skończyć. Jej krzyk, rozkoszy bądź bólu, wwiercał mu się w mózg powodując, że dawka energii w jego organizmie rosła jeszcze bardziej. Rozróżniał coraz mniej kolorów, zacisnął palce na jej ramieniu wbijając paznokcie głęboko pod skórę. Przed oczami robiło mu się czarno

***

Wyszedł z tamtego mieszkania jak najszybciej. Po drodze przez klatkę schodową naciągał na siebie skórzaną kurtkę, zapinał guziki białej koszuli, poprawiał spodnie. Nie wiedział w jakiej części miasta jest, ale wiedział gdzie ma iść. Nie chciał oglądać się za siebie, nie chciał myśleć o dziewczynie którą zamordował w transie, to było dla niego zbyt wiele. Śmierć otaczała go z każdej strony, pamiętał o tym. Spojrzał na swoje odsłonięte nadgarstki na których wciąż widoczne były blizny po próbie samobójczej. On sam był bogiem śmierci, nie było się jednak z czego cieszyć.

***

Dotarł w końcu na miejsce, nie miał zamiaru płakać. Objął Madeleine w pasie pozwalając jej położyć głowę na swoim ramieniu. Patrzył tępym wzrokiem na trumnę znikającą w wykopanej dla niej dziurze, nie przejmował się pustkami na tym dziwnym pogrzebie. Mieli wreszcie święty spokój. Nikt nie powinien cieszyć się ze śmierci drugiej osoby, ale czy to nie lepiej, że Lawrence nie żyje? Przedawkował. Adonis sam czasami sprzedawał mu dziwne substancje. Zabił go? Tak samo jak tamtą dziewczynę? Jak ona w ogóle miała na imię... Wiedział, że była Francuzką.
- Mad... będziemy teraz w tej samej klasie. No wiesz, ostatnia szansa. Jednak ojciec nam się do czegoś przydał.


Ostatnio zmieniony przez Adonis Lecter dnia Pon 19 Gru - 20:30, w całości zmieniany 1 raz
Adonis Lecter
Adonis Lecter
Uczeń

Liczba postów : 4
Czystość krwi : 1/4
Skąd : Londyn

https://www.youtube.com/MrGilbercik

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach