Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Polana

+3
Amelia Golightly
William Sulivan
Mistrz Gry
7 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Marilyn Langdon Pią 6 Lip - 9:59

Ostatnio Cassandra nie łypała na nią gniewnym wzrokiem. W ogóle dziewczyna miała wrażenie, że poziom niechęci, jaką ostatnio do siebie pałały zelżał, od czasu tego spotkania w obserwatorium. Może się myliła, ale miała takie wrażenie, więc ze złudną nadzieją utwierdzała się w przekonaniu, iż jest to prawdą. Dobrze by było, jeśli okazałoby się, że tak jest w rzeczywistości.
Dzisiejszy dzień był inny, niż poprzednie. Nie obudziło ją piszczenie szczurka panny Hayes. Zawsze wstawała przed nią i chwilę pieściła tego małego urwisa, a dzisiaj nawet go nie słyszała. Cassandra była jeszcze w łóżku, więc niemożliwe było, że szczur sobie gdzieś poszedł. O tej godzinie, o każdej zresztą, to zwierzątko było u boku swej właścicielki.
Marilyn zapomniała o swoich domysłach w wirze zajęć i nauki. Aż do teraz, bo teraz wszystko jej się przypomniało. Ubrana w czarny workowaty sweter ruszyła do Zakazanego Lasu, ot tak, bez określonego celu. Natknęła się na Cassandre, była jakaś przybita. Przyjrzała się uważnie i zobaczyła napis. Coś ją w sercu ukuło. To naprawdę był cudowny szczur. Podeszła do dziewczyny. - Szkoda go. Był kochanym zwierzęciem. - powiedziała i położyła rękę na jej ramieniu. Jakby chciała ją pocieszyć, bo chciała.
Marilyn Langdon
Marilyn Langdon
Roszpunka

Liczba postów : 306
Czystość krwi : Brudna w 75%
Skąd : Limerick, Irlandia

http://czekajowo.blogspot.com/

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Cassandra Hayes Pią 6 Lip - 15:03

Siedziała tutaj już od jakiegoś czasu. Jakiego? Kwadransa, pół godziny, godzinę? Nie wiedziała. Myślała o chwilach spędzonych ze swoim małym zwierzątkiem, tych dobrych i tych złych, przypomniał się jej dzień, gdy Snoutie gdzieś przepadł i pojawił się dopiero w nocy, drepcząc cichutko po jej kołdrze. Reszta świata jakby zupełnie przestała istnieć. Nic się nie liczyło. Snoutie zdechł. Taka była prawda, której Cassie nie bardzo chciała przyjąć do świadomości.
Po chwili usłyszała ciche kroki, zapadające się w topniejącym śniegu. Plask, plask, plask. Panna Hayes nie chciała być sama, ale gdy podniosła głowę, żeby sprawdzić, kto zaszczycił polankę swoją obecnością, speszyła się i natychmiast spuściła głowę. Otworzyła usta, chciała coś powiedzieć, ale nie bardzo wiedziała co. Czuła radość, że Mary jej nie zaatakowała słowami, że jej współczuła, że po prostu była i... Cassie chciała ją porządnie wyściskać, wyznać, że za nią tęskniła, może nawet przeprosić... zamiast tego rzuciła się pannie Langdon na szyję i mocno się do niej przytuliła.
- Mary - jęknęła. Nie czuła już złości, którą czuła zaledwie kilka dni temu. Złość przemija. Wszystko przemija... - Cieszę się, że tu jesteś.
Spojrzała Mary w oczy. Chciała, żeby wiedziała o wszystkich ewolucjach, które działy się teraz w głowie Cassie. Jeśli nadal jest jej przyjaciółką, będzie wiedziała. W końcu rozumiały się bez słów.
Cassandra Hayes
Cassandra Hayes
Administrator

Liczba postów : 319
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Marilyn Langdon Pią 6 Lip - 15:58

Kto wie jak długo. W sumie czy to jest ważne? Wspominanie utraconego przyjaciela najbardziej pomoże mu w przedostaniu się na tą "drugą" stronę. W nocy każdy chyba słyszał jego małe łapki. No, przynajmniej panna Langdon, która słuch miała rozwinięty, tak notabene to jest bardzo przydatna rzecz do gry. Każdy kiedyś umiera, na każdego kiedyś przyjdzie pora.
Spojrzała na dziewczynę. Nie chciała od razu na nią nawrzeszczeć, przepędzić. Jest dobrze, a na pewno jest o wiele lepiej niż było. Cieszyła się z tego powodu, wyściskałaby ją porządnie. Jednak trochę się tego obawiała. Po co słowa, przeprosiny? Najlepiej zapomnieć, udawać, że nic się nie stało. Na początku zdziwiona, a potem ucieszona, uścisnęła dziewczynę.
- Ja też się cieszę. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się.
Co widział. Ból i cierpienie po utarcie przyjaciela. Jednak coś jeszcze, iskierkę radości. Czyżby z powodu pojawienia się Langdon? Jeszcze jakaś niepewność. Tak wiele widziała, a jednak nie wszystkie uczucia potrafiła zrozumieć. Powinna coś powiedzieć. Zależało jej na Cassandrze.
- Przepraszam... - szepnęła cicho, prawie niesłyszalnie. - Tam, gdzie Snoutie teraz jest musi być bardzo pięknie i na pewno jest mu dobrze. - powiedziała szybko i głośno. Nie wierzyła w jakiegoś tam boga, w jakieś tam życie po śmierci, ale chciała szybko zmienić temat, uciec od słowa, które tak rzadko wypowiadała. Przepraszam... Jednak wiatr jakby cicho je powtarzał, teraz jakby cały las był wypełniony szumem wiatru, który powtarzał maleńkie, ciche przepraszam.
Marilyn Langdon
Marilyn Langdon
Roszpunka

Liczba postów : 306
Czystość krwi : Brudna w 75%
Skąd : Limerick, Irlandia

http://czekajowo.blogspot.com/

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Cassandra Hayes Pią 6 Lip - 20:37

Cassie nie chciała, żeby Snoutie skończył w taki sposób. Na dodatek wczoraj wieczorem na niego nakrzyczała, ponieważ dobrał się do kruchych ciasteczek, które trzymała w kufrze. Chciała je wysłać ojcu i Norze, ale Snoutie był najwidoczniej głodny i nadgryzł każde ciasteczko po trochu. Położyła się spać naburmuszona, nawet nie życzyła mu dobranoc. A rano... rano już był martwy. Cassie doskonale wiedziała, że kiedyś nadejdzie ten dzień, kiedy wśród żywych zabraknie jej ulubionego pupila, ale nie spodziewała się, że nadejdzie tak szybko... Jednak Snoutie miał swoje lata. Gdy go dostała, bracia nazwali go "szczurem po przejściach".
Dawno nie rozmawiały w ten sposób, dawno nie ściskały się w ramionach, dawno nie tolerowały swojej obecności w tak otwarty sposób... dawno nie powiedziały sobie tylu mądrych słów na wstępie. Panna Hayes tuliła się do Mary, pragnąc, żeby ta chwila rozejmu trwała wiecznie.
- Mary, to ja przepraszam - zaczęła Cassie, ale głos się jej załamał. - Nie powinnam była...
Pokręciła głową, po czym zamknęła oczy i uwiesiła się na ramieniu Ślizgonki. Przeprosiny Mary wiele dla niej znaczyły, ciągle słyszała w głowie to jedno słowo, ciche "przepraszam", powtarzające się w kółko jak mantrę.
- Ale ja chcę, żeby był tu ze mną - załkała panna Hayes, jakby właśnie nie straciła swojego zwierzątka, ale ojca, Norę, brata albo... Mary.
Cassandra Hayes
Cassandra Hayes
Administrator

Liczba postów : 319
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Marilyn Langdon Pią 6 Lip - 20:57

Nikt nie chciał, jednak na każdego przyjdzie kiedyś pora. Każdy kiedyś umrze i skończy jako worek na kości, który i tak zostanie powoli zjedzony przez różne robactwo. Niemiła ta wizja, wiadomo. Nie może tak myśleć, co z tego. Nakrzyczała na niego, ale Snoutie na pewno pamiętał bardziej te miłe chwile z ich życia, nie tylko ten krzyk przed śmiercią. Zdarza się, że robimy coś, czego potem żałujemy, a nie możemy już przeprosić, nie możemy już tego odkręcić. Zdarza się. Ciekawe, czy kiedyś opowiadała o tym dziewczynie. Kiedy dziadek ojca Marilyn był na łoży śmierci, to ostatnie słowa, jakie usłyszał od Jona brzmiały: Dziadku, jak już umrzesz, to oddasz mi swój zegarek? Jest taki ładny. Oczywiście dostał wtedy po łapach, ale to nie jest teraz istotne. Ważne jest, że dziadek na pewno mu to wybaczył, bo zegarek przepisał na wnuka. Kiedyś nadejdzie dzień, kiedy i Cassie, i Mary, i Josh kiedyś umrą, kiedyś. Szczur po przejściach, a najwierniejszy przyjaciel.
Dawno, przez Marilyn. Otwarcie tego nie przyzna, ale to była jej wina. Nie potrzebnie atakowała tego Gabriela, tym sposobem złamała słowo dane Cassandrze i musiała to odpokutować. Starczy tej pokuty? Niech już będzie tak, jak było dawniej. Objęła ją mocniej.
- To ja nie powinnam. - szepnęła cicho. No i się przyznała.
Ile znaczyły dla niej, jak trudno było jej to wypowiedzieć, ale Cassandra była dla niej ważna. Dla niej mogla nagiąć swe zasady. Do tego las, wiatr nadał temu słowu większej mocy.
- Ale on jest z Tobą. Moja droga. Zawsze będzie nad Tobą czuwał i się opiekował twą osobą. - szepnęła cicho. Zwierzęta często znaczą bardzo wiele dla swych właścicieli, nawet jej kocur, który był mały i wredny, a do tego Langdon nazwała go Szczotką Do Butelek, tak naprawdę wiele dla niej znaczył.
Marilyn Langdon
Marilyn Langdon
Roszpunka

Liczba postów : 306
Czystość krwi : Brudna w 75%
Skąd : Limerick, Irlandia

http://czekajowo.blogspot.com/

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Cassandra Hayes Pią 6 Lip - 22:24

No tak, ale Cassie, Mary i Josha czekało jeszcze jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat życia, jeśli nie więcej, a Snoutie miał za sobą dopiero kilka lat, na dodatek zostawił wśród żyjących zdruzgotaną właścicielkę. Panna Hayes nie chciała, żeby jej zwierzątka żyły tak krótko. Ze Snoutie'em nie mogła pokłócić się tak, jak z panną Langdon, że nie odzywały się do siebie przez prawie cały luty, a teraz, w marcu... przeszło im, bo dopiero teraz zrozumiały, że nie mogą bez siebie żyć? Cassie dokładnie tak się czuła. Nie chciała kłócić się z tą Ślizgonką już nigdy więcej.
- Mary, ja ci wybaczyłam... - szepnęła dziewczynie do ucha Cassie, po czym przełknęła głośno ślinę. - ...a czy ty mi wybaczysz? - dodała chwilę później, przygryzając wargę. Serce biło jej jak oszalałe, ale po chwili zamarło w oczekiwaniu na odpowiedź Mary. Chciała, żeby znowu wszystko było jak dawniej.
Według Cassie nieważne już było, czyja to wina. Obie zawiniły, w większej lub mniejszej mierze, ale teraz i Cassie, i Mary, chciały się pogodzić, chciały, żeby wszystko wróciło do normy... na dodatek nic nie stało na przeszkodzie.
- Brakuje mi go... ale nie tak bardzo, jak ciebie - powiedziała Cassie, czując, że zaraz znowu nie wytrzyma i łzy polecą jej wielkim strumieniem. - Przyjaciółki?
Odsunęła się od Mary na długość ramion i przyjrzała się jej dokładnie. To była właśnie ta Mary, którą poznała sześć lat temu w pociągu do Hogwartu, i obok której usiadła w Wielkiej Sali.
Cassie bardzo chciałaby zapełnić jakoś tę pustkę po Snoutie'em. Może... nowe zwierzątko? Hmmm...
Cassandra Hayes
Cassandra Hayes
Administrator

Liczba postów : 319
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Marilyn Langdon Pią 6 Lip - 22:42

Przed nimi jeszcze cala wieczność, oni sami będą żyć wiecznie i razem rządzić całym światem. Miał kilka lat, ale dla niego te lata były, jak dla nas wieki. Dla niego to było długo, a chyba dobrze, że nie mogli się z nim pokłócić. Miał więcej życia i czasu na przyjemności. Taak, głupio się zachowały tak się kłócąc, a Josh miał przerąbane, bo musiał ich wysłuchiwać, co było zajęciem raczej nieprzyjemnym. Dobrze, że im przeszło, dobrze, że chcą się pogodzić i wrócić do znajomości takiej, jak kiedyś. Nie mogę bez siebie żyć. Mogły, ale to nie było życie, a wegetacja, pusty wrak bez duszy i krzty radości.
- Tak, już dawno. Tak dawno, że nawet nie pamiętam kiedy. - zaśmiała się. Chyba oczywistą była jej odpowiedź. Każdy głupi wiedział, że ta dwójka nie może bez siebie żyć. To było tak oczywiste, jak, jak to, że kot Marilyn jest Szczotką Do Butelek. Absurdalne porównanie, ale jak prawdziwe.
I tak zapomną kogo to była wina, o co się pokłóciły, jak się pokłóciły. Niedługo wszystko będzie po staremu, a pierwszaki będą mogły znowu drżeć na widok tego duetu razem.
- Mi Ciebie też... - mruknęła cichutko. Pokiwała głową, uśmiechnęła się i krzyknęła entuzjastycznie. - Przyjaciółki! -
Ta sama dziewczynka, patrząca na wszystkich z wyższością i strachem w oczach jednocześnie, który od razu zniknął, kiedy poznała Cassandre? Możliwe.
Langdon już miała szatański plan. Niedługo Hayes będzie miała nowego towarzysza.
Marilyn Langdon
Marilyn Langdon
Roszpunka

Liczba postów : 306
Czystość krwi : Brudna w 75%
Skąd : Limerick, Irlandia

http://czekajowo.blogspot.com/

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Cassandra Hayes Pią 6 Lip - 22:57

Teraz pierwszoroczni znów będą drżeć na ich widok. Przez te kilka tygodni dzieciaki mogły odetchnąć - Cassie i Mary, oddzielnie, nie przebywając razem i nie knując po kątach żadnych niecnych planów, były bardzo nieszkodliwe. Jedyne, co mogły zrobić biednym Gryfonkom, Puchonkom i Krukonkom (z zasady omijały łukiem Ślizgonki), to zgromić je groźnym spojrzeniem i odesłać z kwitkiem tam, skąd przybyły. A teraz... mhm, niech dzieci na powrót się boją!
Mimo smutnych okoliczności spotkania panny Hayes z panną Langdon, na twarzy tej pierwszej pojawił się szeroki uśmiech. Pomogła wstać swojej przyjaciółce, rzuciła się jej na szyję, zapiszczała z radości kilka razy.
- Musimy to uczcić! - zawołała, a echo jej głosu odbijało się po całym Zakazanym Lesie. Już miała biec z Mary za rękę do zamku, najlepiej do kuchni, gdzie mogły rozkazać skrzatom, żeby upiekły im tort z wielkim, zielonym napisem "Na zawsze razem", gdy pacnęła się dłonią w czoło. Wyjęła z kieszeni różdżkę, wymamrotała cicho "Orchideous" i już po chwili w jej dłoni pojawił się miniaturowy bukiecik najpiękniejszych kwiatów, jakie kiedykolwiek widziała. Położyła go na malutkim grobie szczura, po czym westchnęła ciężko.
- Papa, Snoutie - powiedziała po chwili, uśmiechając się smutno. - Szczęścia, gdziekolwiek jesteś.
Po tych słowach wstała, wzięła Mary za rękę i pociągnęła w kierunku zamku. Trzeba uczcić to zakopanie toporka wojennego!

//napisz gdzieś w zamku :3
Cassandra Hayes
Cassandra Hayes
Administrator

Liczba postów : 319
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn

Powrót do góry Go down

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach