Przedsionek
2 posters
Strona 1 z 1
Przedsionek
Drzwi wejściowe prowadzące do mieszkania zabezpieczone są prostym zaklęciem zabezpieczającym, które znają tylko Scarlett i Lucas oraz tradycyjnymi zamkami. Po otwarciu drzwi widać już fragment kuchni, ale w przedsionku jest miejsce na powieszenie płaszcza czy pozostawienie butów.
* * *
Teoretycznie – dzień jak co dzień. Dla Lucasa było to jednak był to dzień wystarczających wrażeń, aby mógł uśmiechać się jak głupi do sera. I wcale nie chodziło tutaj o to, że dostał podwyżkę w pubie z powodu licznych napiwków, to było akurat mała wisienka na torcie. W każdym bądź razie wchodząc po schodach do mieszkania i obracając różdżką już od jakiegoś momentu, towarzyszło mu ciche gwizdanie pod nosem, którego nie potrafił się w żaden sposób wyzbyć.
Był szczęśliwy? Tak, był. Ponieważ pewna młoda dama okazała się odwzajemnić jego zainteresowanie i zgodziła się z nim umówić na kolejną randkę. Niestety było to Hogsmeade, jednak postanowił pokazać jej bardziej romantyczną stronę swojej duszy i samego tego miejsca. Ale o tym będzie myślał później, ponieważ był zbyt przejęty tymi wszystkimi emocjami, które się w nim kumulowały i powodowały przyspieszenie pulsu serca.
W końcu otworzył drzwi, witając się głośnym pogwizdywaniem, które było słyszalne wlaśnie w całym mieszkaniu.
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
"Pora pomyśleć nad przyszłością, Scarlett!" Tak brzmiały ostatnie słowa matki w liście, który dostała wczorajszego wieczora. Mamusia miała rację, dotychczas Whitehall nie myślała nad swoją przyszłością i tym wszystkim, co ma robić w przyszłości. Na razie była kelnerką i z owych zarobków dokładała się do czynszu i zapełniała co tydzień lodówkę. Nie mogła tkwić w herbaciarni przez cały czas, dlatego też zaczęła zastanawiać się nad podjęciem jakichś studiów. Nie wiedziała, czy da radę opłacić czesne, na pomoc rodziców też niezbyt mogła liczyć, gdyż nie spali na pieniądzach, dlatego też najpierw chciała opanować jakiś zakres materiału, zanim gdziekolwiek się wybierze.
Trzeba dodać, że wybierała się na studia na mugolskim uniwersytecie, nie czarodziejskim. Z racji tego, że przez siedem lat uczyła się magii, teraz musiała opanować rzeczy związane z niemagiczną kulturą i jej naukami. W Hogwarcie nie mieli biologii ani fizyki, a historia sztuki była dla niej porównywalna z czarną magią. Miała wiele zaległości, począwszy od podstaw matematyki, po rozszerzoną wiedzę z historii Anglii. Poradzi sobie, na pewno.
A teraz była na "chorobowym".
Siedziała na łóżku, obok niej leżała paczka chusteczek, ona sama, przygryzając nerwowo ołówek, wpatrywała się w kartkę z wykresami i tabelami. Od nauki oderwał ją zgrzyt zamka i odgłos zamykanych drzwi, a zaraz później... Pogwizdywanie? Wyprostowała się, nasłuchując, po czym zeszła z łóżka i wyszła z pokoju. Narzuciła wełniany sweter na ramiona, miała spodnie od piżamy i puszyste kapcie na stopach. Długie do pasa włosy zaplotła w warkocz dwa dni temu - do dziś gościł na jej głowie, potargany i sfatygowany, ale wciąż ładny. Uroczy wręcz. Nosek miała zaczerwieniony od wycierania i policzki zaróżowione od gorącej herbaty.
- Gdzie byłeś? - zapytała Lucasa, witając go miłym, ciepłym uśmiechem.
Trzeba dodać, że wybierała się na studia na mugolskim uniwersytecie, nie czarodziejskim. Z racji tego, że przez siedem lat uczyła się magii, teraz musiała opanować rzeczy związane z niemagiczną kulturą i jej naukami. W Hogwarcie nie mieli biologii ani fizyki, a historia sztuki była dla niej porównywalna z czarną magią. Miała wiele zaległości, począwszy od podstaw matematyki, po rozszerzoną wiedzę z historii Anglii. Poradzi sobie, na pewno.
A teraz była na "chorobowym".
Siedziała na łóżku, obok niej leżała paczka chusteczek, ona sama, przygryzając nerwowo ołówek, wpatrywała się w kartkę z wykresami i tabelami. Od nauki oderwał ją zgrzyt zamka i odgłos zamykanych drzwi, a zaraz później... Pogwizdywanie? Wyprostowała się, nasłuchując, po czym zeszła z łóżka i wyszła z pokoju. Narzuciła wełniany sweter na ramiona, miała spodnie od piżamy i puszyste kapcie na stopach. Długie do pasa włosy zaplotła w warkocz dwa dni temu - do dziś gościł na jej głowie, potargany i sfatygowany, ale wciąż ładny. Uroczy wręcz. Nosek miała zaczerwieniony od wycierania i policzki zaróżowione od gorącej herbaty.
- Gdzie byłeś? - zapytała Lucasa, witając go miłym, ciepłym uśmiechem.
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
Lucas właściwie nie miał takich problemów jak Scarlett, która otrzymała jasny przekaz od rodzicielki związany z podjęciem jakichś konkretnych kroków ku przyszłości. Wciąż w umyśle miał próbę rozpoczęcia studiów na uniwersytecie magicznym, związanym z opieką nad magicznymi stworzeniami i uparcie wierzył w to, że kiedyś mu się uda. To nic, że od dwóch lat mu się nie udawało, ponieważ nie dawał rady finansowo się podciągnąć. Jak na razie był zadowolony z pracy w Trzech Miotłach i nic nie zmuszało go do podjęcia sensownych decyzji.
Zarzucił kurtkę na wieszak i z uśmiechem na twarzy zsunął buty z nóg, kierując się w stronę kuchni gdzie zamierzał zostawić kilka zakupów. Z racji tego, że Scarlett była chora i leżała w łóżku, przyjął od niej listę potrzebnych jej przedmiotów i przy okazji kupił kilka dodatkowych rzeczy dla siebie. Co prawda od kilku dni zabierał się za te zakupy, ale… dzisiaj miał wyjątkowo dobry humor i mógłby nawet posprzątać całe mieszkanie gdyby taka ochota naszła panienkę Whitehall.
Podniósł głowę na dźwięk lekko ochrypniętego głosu dziewczyny, która wynurzyła się ze swojej jamy i postanowiła powitać go krótkim pytaniem. Jego uśmiech był zdecydowanie szerszy od jej, aż na wierzch wychodziły jego zęby. – O, cześć Scarlett. Myślałem, że będziesz spała. Byłem po kilka produktów, o które mnie prosiłaś. – Podniósł do góry paczkę herbaty i zaczął kolejno wyciągać zakupione kilka chwil wcześniej towary. – Ale wiesz… wcześniej spotkałem się z Leanne. Pamiętasz ją? Opowiadałem ci o niej. – Dodał z głupowatym uśmiechem na ustach, praktycznie nie dostrzegając całego urokliwego wyglądu swojej współlokatorki. Przecież przed oczyma wciąż stał mu obraz ponętnej gryfonki, a jego wzrok… no cóż, był lekko zamglony, a sam Lucas czuł że może dosłownie wszystko.
Zarzucił kurtkę na wieszak i z uśmiechem na twarzy zsunął buty z nóg, kierując się w stronę kuchni gdzie zamierzał zostawić kilka zakupów. Z racji tego, że Scarlett była chora i leżała w łóżku, przyjął od niej listę potrzebnych jej przedmiotów i przy okazji kupił kilka dodatkowych rzeczy dla siebie. Co prawda od kilku dni zabierał się za te zakupy, ale… dzisiaj miał wyjątkowo dobry humor i mógłby nawet posprzątać całe mieszkanie gdyby taka ochota naszła panienkę Whitehall.
Podniósł głowę na dźwięk lekko ochrypniętego głosu dziewczyny, która wynurzyła się ze swojej jamy i postanowiła powitać go krótkim pytaniem. Jego uśmiech był zdecydowanie szerszy od jej, aż na wierzch wychodziły jego zęby. – O, cześć Scarlett. Myślałem, że będziesz spała. Byłem po kilka produktów, o które mnie prosiłaś. – Podniósł do góry paczkę herbaty i zaczął kolejno wyciągać zakupione kilka chwil wcześniej towary. – Ale wiesz… wcześniej spotkałem się z Leanne. Pamiętasz ją? Opowiadałem ci o niej. – Dodał z głupowatym uśmiechem na ustach, praktycznie nie dostrzegając całego urokliwego wyglądu swojej współlokatorki. Przecież przed oczyma wciąż stał mu obraz ponętnej gryfonki, a jego wzrok… no cóż, był lekko zamglony, a sam Lucas czuł że może dosłownie wszystko.
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
Hm, przekaz od jej rodzicielki nie był znowu rozkazem, że obowiązkowo ma już myśleć o przyszłości. Myślała, pewnie, nieustannie prawie że, ale jak na razie stara się wiązać koniec z końcem, pracuje, utrzymuje mieszkanie na spółę z Lucasem, musi mieć co jeść, z czego się uczyć, w co się ubrać i co odłożyć na studia, które planowała. Nie tak od razu Rzym zbudowano, i ona musiała chwilę popracować, aby móc spełnić swoje marzenia i oczekiwania rodziców. Czas płynął nieubłaganie, miała już te dziewiętnaście lat, niedługo będzie obchodziła kolejne urodziny - jeszcze całe życie ma przed sobą.
Nikt więc nie obraził się w herbaciarni, że zniknęła z jej życia na cztery dni i nie pojawi się przez następnych dziesięć.
Nie wiedziała jeszcze, co chce dokładnie robić w życiu, więc próbowała wszystkiego po trochu. Prawie całkowicie zapomniała o skrzypcach, leżących bezczynnie w futerale za łóżkiem. Minął już chyba rok, odkąd ostatni raz na nich grała. Czy możliwe, że zapomniała, jak to się robi? Gdyby się przyłożyła, może to byłby jej zawód? Grałaby na skrzypcach w filharmoniach, towarzyszyłaby zespołom muzycznym, aktorskim, tanecznym, czy robiła solową karierę jako skrzypaczka... Gdyby tylko ktoś ją na to naprowadził!
Zmarszczyła brewki na wieść o Leanne. Tak, wspominał jej o niej. Całkiem często ostatnimi czasy. Bała się, ze to może być już coś poważnego, że Lucas wkręcił się w tę sprawę na poważnie. Co gorsza, ZAKOCHAŁ SIĘ W NIEJ! I co ona wtedy pocznie? Dopóki nie wywali jej z mieszkania będzie musiała znosić ten jego szeroki uśmiech, który nawet nie byłby skierowany w jej stronę.
- Mhm - mruknęła, ledwie dosłyszalnie. Z jednej strony nie miała ochoty słuchać o tej pannie, ale z drugiej wolała wiedzieć, na czym stoi i jak się sytuacja maluje. - I jak? To oficjalne? - zapytała, przyglądając mu się z przedsionka, jak rozpakowywał rzeczy w kuchni. Zapomniała, że wysłała go kiedyś po te rzeczy - nie były jej teraz potrzebne. Wolała również, żeby nie widział w tym momencie wyrazu jej twarzy, gdyż malowało się na niej wiele goryczy, żalu i złości.
Bo trzeba zaznaczyć, że panicz Sprouse wcale a wcale nie był jej tak obojętny, jakby się zdawało.
Nikt więc nie obraził się w herbaciarni, że zniknęła z jej życia na cztery dni i nie pojawi się przez następnych dziesięć.
Nie wiedziała jeszcze, co chce dokładnie robić w życiu, więc próbowała wszystkiego po trochu. Prawie całkowicie zapomniała o skrzypcach, leżących bezczynnie w futerale za łóżkiem. Minął już chyba rok, odkąd ostatni raz na nich grała. Czy możliwe, że zapomniała, jak to się robi? Gdyby się przyłożyła, może to byłby jej zawód? Grałaby na skrzypcach w filharmoniach, towarzyszyłaby zespołom muzycznym, aktorskim, tanecznym, czy robiła solową karierę jako skrzypaczka... Gdyby tylko ktoś ją na to naprowadził!
Zmarszczyła brewki na wieść o Leanne. Tak, wspominał jej o niej. Całkiem często ostatnimi czasy. Bała się, ze to może być już coś poważnego, że Lucas wkręcił się w tę sprawę na poważnie. Co gorsza, ZAKOCHAŁ SIĘ W NIEJ! I co ona wtedy pocznie? Dopóki nie wywali jej z mieszkania będzie musiała znosić ten jego szeroki uśmiech, który nawet nie byłby skierowany w jej stronę.
- Mhm - mruknęła, ledwie dosłyszalnie. Z jednej strony nie miała ochoty słuchać o tej pannie, ale z drugiej wolała wiedzieć, na czym stoi i jak się sytuacja maluje. - I jak? To oficjalne? - zapytała, przyglądając mu się z przedsionka, jak rozpakowywał rzeczy w kuchni. Zapomniała, że wysłała go kiedyś po te rzeczy - nie były jej teraz potrzebne. Wolała również, żeby nie widział w tym momencie wyrazu jej twarzy, gdyż malowało się na niej wiele goryczy, żalu i złości.
Bo trzeba zaznaczyć, że panicz Sprouse wcale a wcale nie był jej tak obojętny, jakby się zdawało.
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
Nie, Lucas w ogóle prawie nie patrzył w kierunku Scarlett zajęty nie tyle rozpakowywaniem zakupów co błądzeniem myślami wokół postaci gryfonki. To nic, że była między nimi jakaś tam różnica wiekowa skoro oboje dogadywali się ze sobą i dobrze czuli we własnym towarzystwie. Z drugiej zaś strony, nie był wcale starym, zgrzybiałym człowiekiem!
Jak na razie, chłopak nie mógł powiedzieć nic więcej poza tym, że czuje miętę do tej dziewczyny, dlatego też odpowiedział rwanym śmiechem na konkretne pytanie współlokatorki i wzruszył ramionami. – Nooo… w sumie to tak. Jesteśmy umówieni na piątek. – Wkładał kolejno produkty to do lodówki, to do szafek aż w końcu zrobił się na nowo porządek. – Scarlett.. nie miałabyś nic przeciwko, gdyby od czasu do czasu tutaj wpadła? – Zagadnął ją, dopiero teraz dostrzegając w co jest ubrana i jak właściwie wygląda. Głupowaty uśmiech nie schodził z jego twarzy, a sposób w jaki wypowiedział to pytanie miał całkiem konkretny podtekst, którego Lucas nie śmiał jak na razie wypowiedzieć na głos. - Wiesz, czasami może się zdarzyć, że nie zdąży przed zamknięciem bram zamku, a nie chce aby się zakradała do niego. – Postanowił użyć kolejnego argumentu, mając nadzieję że to przekona Scarlett i wyeliminuje ewentualne wątpliwości z jej umysłu.
Podszedł do dziewczyny, ale zatrzymał się przed wieszakami i sięgnął różdżkę. Podniósł ją w triumfalnym geście, nie dowierzając że mógł prawie o niej zapomnieć. Z przyzwyczajenia miał ją odłożoną na szafce nocnej, co było pozostałością po jego przyzwyczajeniach z dormitorium chłopaków – nigdy nie wiadomo, kiedy się ona przyda!
- A ty, jak się czujesz? Coś marniej dzisiaj wyglądasz. – Zagadnął ją, myląc jej odczucia goryczy i żalu z osłabieniem organizmu spowodowanym przeziębieniem. W sumie… zawsze był kiepski w odczytywaniu emocji, chociaż z niego samego można było czytać jak z otwartej księgi. Chociażby teraz, przez autentyczną troskę o zdrowie współlokatorki przebijała jednak radość, która umniejszała wadze tej pierwszej. Nie mógł, ba! nie chciał nic robić, aby to zmienić. W końcu tutaj chodziło o Leanne…
Jak na razie, chłopak nie mógł powiedzieć nic więcej poza tym, że czuje miętę do tej dziewczyny, dlatego też odpowiedział rwanym śmiechem na konkretne pytanie współlokatorki i wzruszył ramionami. – Nooo… w sumie to tak. Jesteśmy umówieni na piątek. – Wkładał kolejno produkty to do lodówki, to do szafek aż w końcu zrobił się na nowo porządek. – Scarlett.. nie miałabyś nic przeciwko, gdyby od czasu do czasu tutaj wpadła? – Zagadnął ją, dopiero teraz dostrzegając w co jest ubrana i jak właściwie wygląda. Głupowaty uśmiech nie schodził z jego twarzy, a sposób w jaki wypowiedział to pytanie miał całkiem konkretny podtekst, którego Lucas nie śmiał jak na razie wypowiedzieć na głos. - Wiesz, czasami może się zdarzyć, że nie zdąży przed zamknięciem bram zamku, a nie chce aby się zakradała do niego. – Postanowił użyć kolejnego argumentu, mając nadzieję że to przekona Scarlett i wyeliminuje ewentualne wątpliwości z jej umysłu.
Podszedł do dziewczyny, ale zatrzymał się przed wieszakami i sięgnął różdżkę. Podniósł ją w triumfalnym geście, nie dowierzając że mógł prawie o niej zapomnieć. Z przyzwyczajenia miał ją odłożoną na szafce nocnej, co było pozostałością po jego przyzwyczajeniach z dormitorium chłopaków – nigdy nie wiadomo, kiedy się ona przyda!
- A ty, jak się czujesz? Coś marniej dzisiaj wyglądasz. – Zagadnął ją, myląc jej odczucia goryczy i żalu z osłabieniem organizmu spowodowanym przeziębieniem. W sumie… zawsze był kiepski w odczytywaniu emocji, chociaż z niego samego można było czytać jak z otwartej księgi. Chociażby teraz, przez autentyczną troskę o zdrowie współlokatorki przebijała jednak radość, która umniejszała wadze tej pierwszej. Nie mógł, ba! nie chciał nic robić, aby to zmienić. W końcu tutaj chodziło o Leanne…
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
Scarlett bardzo sceptycznie podchodziła do tej całej sprawy z Gryfonką. Osobiście dziewczyny nie znała, raz chyba widziała ją w Hogsmeade i to przez kilka sekund. O ile dobrze pamiętała, miała czerwoną szminkę na ustach. Ona też ma taką, tylko nie używa, bo to zbyt wyzywające w jej mniemaniu. Najwyraźniej Lucasowi podobały się wyzywające, szczupłe dziewczyny, które wyglądają i zachowują się dojrzale, a nie niskie i pulchne kulki, wystrzegające się czerwieni na wargach. Prawda bywa bardzo brutalna, Scarlett było teraz bardzo smutno z tego powodu, ale nie dawała tego po sobie poznać. Należała do tej grupy ludzi, którzy nienawidzili odsłaniać swoich słabości. Tego nauczyło ją życie do tej pory.
- Mhm - mruknęła, wciąż stojąc w przedsionku, po czym pociągnęła kilkakrotnie noskiem. Była ciekawa, czy dokupił jej chusteczki?
Jej duże oczy zrobiły się jeszcze większe, kiedy usłyszała jego pytanie. Czy nie miałaby nic przeciwko? Jasne, że by miała! Świadomość, w jakich celach Leanne miałaby odwiedzać ich mieszkanie, przyprawiała ją o zawroty głowy. Na gacie Merlina, ona z Lucasem w pokoju obok?! Musiała oprzeć się o ścianę, bo zrobiło się jej słabo. On naprawdę chciał się w to zaangażować, na poważnie i całkiem serio. Biedna, biedna Scarlett Whitehall!
Miała ochotę mu powiedzieć, że nie zgadza się na taki układ, nie pasuje jej to w najmniejszym stopniu, jak on może być tak ślepy?! Zamiast tego z jej ust wyrwało się tylko:
- Nie.
Tchórz, pomyślała, karcąc się w myślach. Pewnie, a przecież jest taka twarda i odważna! Gówno prawda.
- Ale to chyba jej problem, że nie zdąży - zauważyła. - Dlaczego ma u nas nocować? Moim zdaniem powinna się nauczyć kontrolować twarz, a nie odwiedzać starszych kolegów po nocach - prychnęła, trochę zbyt agresywnie, ale wściekłość rozsadzała ją od środka. - Poza tym, ona jest nieletnia, nie zapominaj! - przypomniała mu, tykając go palcem w klatkę piersiową. Należy zaznaczyć, że wcześniej z całej tej frustracji podeszła do niego i stanęła tuż naprzeciwko. - Chyba miałaby wielkie kłopoty, gdyby nie wróciła na noc do zamku. Gdyby przyszła później, niż mogła, jeszcze by jej wybaczyli i skończyłoby się jednodniowym szlabanem. Nie pamiętasz, jak było w szkole? Wszelkie nieobecności uczniów po ciszy nocnej były odnotowane i wyciągano konsekwencje. Nie uratujesz jej dupy byle noclegiem. A jeśli ktoś w kadrze się dowie, że czas, który ma spędzać w szkolnym łóżku, spędza w łóżku starszego kolesia - nie będzie miała łatwiej - wyrzuciła z siebie, dając upust swojej frustracji i temu wszystkiemu, co w niej siedziało. -Naprawdę cię obchodzi, jak się czuje? - zapytała z lekką ironią w głosie, unosząc jedną brew w górę. Widziała, że pyta, bo tak wypada. Niech nie próbuje jej wmawiać, że jeszcze się nią interesuje.
- Mhm - mruknęła, wciąż stojąc w przedsionku, po czym pociągnęła kilkakrotnie noskiem. Była ciekawa, czy dokupił jej chusteczki?
Jej duże oczy zrobiły się jeszcze większe, kiedy usłyszała jego pytanie. Czy nie miałaby nic przeciwko? Jasne, że by miała! Świadomość, w jakich celach Leanne miałaby odwiedzać ich mieszkanie, przyprawiała ją o zawroty głowy. Na gacie Merlina, ona z Lucasem w pokoju obok?! Musiała oprzeć się o ścianę, bo zrobiło się jej słabo. On naprawdę chciał się w to zaangażować, na poważnie i całkiem serio. Biedna, biedna Scarlett Whitehall!
Miała ochotę mu powiedzieć, że nie zgadza się na taki układ, nie pasuje jej to w najmniejszym stopniu, jak on może być tak ślepy?! Zamiast tego z jej ust wyrwało się tylko:
- Nie.
Tchórz, pomyślała, karcąc się w myślach. Pewnie, a przecież jest taka twarda i odważna! Gówno prawda.
- Ale to chyba jej problem, że nie zdąży - zauważyła. - Dlaczego ma u nas nocować? Moim zdaniem powinna się nauczyć kontrolować twarz, a nie odwiedzać starszych kolegów po nocach - prychnęła, trochę zbyt agresywnie, ale wściekłość rozsadzała ją od środka. - Poza tym, ona jest nieletnia, nie zapominaj! - przypomniała mu, tykając go palcem w klatkę piersiową. Należy zaznaczyć, że wcześniej z całej tej frustracji podeszła do niego i stanęła tuż naprzeciwko. - Chyba miałaby wielkie kłopoty, gdyby nie wróciła na noc do zamku. Gdyby przyszła później, niż mogła, jeszcze by jej wybaczyli i skończyłoby się jednodniowym szlabanem. Nie pamiętasz, jak było w szkole? Wszelkie nieobecności uczniów po ciszy nocnej były odnotowane i wyciągano konsekwencje. Nie uratujesz jej dupy byle noclegiem. A jeśli ktoś w kadrze się dowie, że czas, który ma spędzać w szkolnym łóżku, spędza w łóżku starszego kolesia - nie będzie miała łatwiej - wyrzuciła z siebie, dając upust swojej frustracji i temu wszystkiemu, co w niej siedziało. -Naprawdę cię obchodzi, jak się czuje? - zapytała z lekką ironią w głosie, unosząc jedną brew w górę. Widziała, że pyta, bo tak wypada. Niech nie próbuje jej wmawiać, że jeszcze się nią interesuje.
Ostatnio zmieniony przez Scarlett Whitehall dnia Sob 27 Paź - 17:04, w całości zmieniany 1 raz
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
Cóż, o guście Lucasa można było prawić godzinami, ponieważ był on niezwykle różnorodny, jeśli by chciało się spojrzeć w przeszłość i zatrzymać sam wzrok na byłych parterkach – począwszy od czasów szkolnych do teraz. Zoe przecież w ogóle nie przypominała Lorelle, a Lorelle nie przypominała Leanne.
Właściwie on nie widział nic złego w nocowaniu gryfonki – oczywiście nie chodzi tutaj wcale o notoryczne wizyty, ale zabezpieczenie się jeśli do głowy przyjdzie im całkiem konkretny plan działania. Lakoniczna odpowiedź ze strony Scarlett sprawiła, że na dłuższy moment otrzeźwiał i spojrzał na nią nieco uważniej. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z jej zaczerwienionych policzków i nosa, z którego lada moment mogła pocieknąć jakaś nieznana ciecz. Oczywiście nie chciał się przekonywać jaka, dlatego też sięgnął dłonią po świeżo zakupioną paczkę chusteczek i wcisnął jej do drobnej rączki. – No dobra, no. Nie mówię, że codziennie czy coś, ale co jakiś czas… tak w razie czego. – Mruknął w swojej obronie, dostrzegając rosnącą irytację na twarzy choróbki. Skrzywił się niezbyt zadowolony dźgnięciem jakim go obdarzyła czy też tonem, jakim wypowiadała kolejne słowa. Zmarszczył po chwili brwi. – Matko, Scarlett. To było czysto hipotetyczne pytanie! – Rozłożył coraz bardziej wkurzony ręce na boki i zmierzył dziewczynę ostrym spojrzeniem. – A poza tym co ciebie interesuje, jak będziemy spędzać czas co? Zresztą, nikt nie musi się dowiedzieć gdzie nocuje i co robi. Nie robiłaś nigdy podmiany z innymi dziewczynami? – I nie czekając na odpowiedź z jej strony, pokręcił z niezrozumieniem głową. – Robisz taki problem, jakby kurde miała się tutaj za moment wprowadzić. – Mruknął niezbyt zadowolony i wkurzony odwrócił się od Scarlett i podszedł do kuchenki gazowej, podłączając stary czajnik. Kiedy sprawdził poziom wody w nim, zakręcił do umywalki. – Ja pierdziele.. – Warknął niezadowolony, kiedy duże ciśnienie wody wytrysnęło z kranu i oblało go na wysokości brzucha. – Wyobraź sobie, że interesuje. – rzucił przez ramię, nie interesując się za bardzo przyczynami dla których Scarlett się tak a nie inaczej zachowywała. W tej chwili wydawało mu się, że dziewczyna jest niezadowolona z tego, że ktoś dodatkowy będzie widział ją w piżamie i z nieładem na głowie. – Poza tym… –Kiedy w końcu uporał się z czajnikiem, odwrócił się w stronę dziewczyny i patrzył na nią uważnie, wciąż ze zmarszczonym czołem. – Co się nagle interesujesz, jakie będzie miała kłopoty? O to już my będziemy się martwić. – Rzucił na koniec, a cała łagodność i spokój jaki go ogarniał kiedy przekraczał próg prysnęły jak bańka mydlana. Scarlett lubiła robić problemy, to była chyba jej hobby! Utrudnianie mu zycia!
Właściwie on nie widział nic złego w nocowaniu gryfonki – oczywiście nie chodzi tutaj wcale o notoryczne wizyty, ale zabezpieczenie się jeśli do głowy przyjdzie im całkiem konkretny plan działania. Lakoniczna odpowiedź ze strony Scarlett sprawiła, że na dłuższy moment otrzeźwiał i spojrzał na nią nieco uważniej. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z jej zaczerwienionych policzków i nosa, z którego lada moment mogła pocieknąć jakaś nieznana ciecz. Oczywiście nie chciał się przekonywać jaka, dlatego też sięgnął dłonią po świeżo zakupioną paczkę chusteczek i wcisnął jej do drobnej rączki. – No dobra, no. Nie mówię, że codziennie czy coś, ale co jakiś czas… tak w razie czego. – Mruknął w swojej obronie, dostrzegając rosnącą irytację na twarzy choróbki. Skrzywił się niezbyt zadowolony dźgnięciem jakim go obdarzyła czy też tonem, jakim wypowiadała kolejne słowa. Zmarszczył po chwili brwi. – Matko, Scarlett. To było czysto hipotetyczne pytanie! – Rozłożył coraz bardziej wkurzony ręce na boki i zmierzył dziewczynę ostrym spojrzeniem. – A poza tym co ciebie interesuje, jak będziemy spędzać czas co? Zresztą, nikt nie musi się dowiedzieć gdzie nocuje i co robi. Nie robiłaś nigdy podmiany z innymi dziewczynami? – I nie czekając na odpowiedź z jej strony, pokręcił z niezrozumieniem głową. – Robisz taki problem, jakby kurde miała się tutaj za moment wprowadzić. – Mruknął niezbyt zadowolony i wkurzony odwrócił się od Scarlett i podszedł do kuchenki gazowej, podłączając stary czajnik. Kiedy sprawdził poziom wody w nim, zakręcił do umywalki. – Ja pierdziele.. – Warknął niezadowolony, kiedy duże ciśnienie wody wytrysnęło z kranu i oblało go na wysokości brzucha. – Wyobraź sobie, że interesuje. – rzucił przez ramię, nie interesując się za bardzo przyczynami dla których Scarlett się tak a nie inaczej zachowywała. W tej chwili wydawało mu się, że dziewczyna jest niezadowolona z tego, że ktoś dodatkowy będzie widział ją w piżamie i z nieładem na głowie. – Poza tym… –Kiedy w końcu uporał się z czajnikiem, odwrócił się w stronę dziewczyny i patrzył na nią uważnie, wciąż ze zmarszczonym czołem. – Co się nagle interesujesz, jakie będzie miała kłopoty? O to już my będziemy się martwić. – Rzucił na koniec, a cała łagodność i spokój jaki go ogarniał kiedy przekraczał próg prysnęły jak bańka mydlana. Scarlett lubiła robić problemy, to była chyba jej hobby! Utrudnianie mu zycia!
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
Ten Pan na górze musi mieć szmatławe poczucie humoru, pomyślała Scarlett. Prawo Murphy'ego głosiło, że jeśli coś mogło pójść nie tak - na pewno tak będzie. W tym momencie wszystko szło nie tak, jak Scarlett by chciała. Począwszy od kiepskiego samopoczucia, zakończywszy na obecnej kłótni z Lucasem. Bo to była kłótnia, prawda? Odkąd pamiętała, lubiła się kłócić, a teraz w dodatku miała dobre argumenty, by potwierdzić Lucasowi, że jego sugestia jest idiotyczna i będzie z niej więcej kłopotów niż pożytku.
Najwyraźniej nie docierało to do niego, tylko się obruszył i obraził. Odwrócenie się do niej plecami podziałało na Whitehall jak czerwona płachta na byka. Bo co on sobie myślał, kurczę blade? Że ucieszy się na myśl, że od czasu do czasu będzie sobie sprowadzał nieletnią uczennicę do sypialni? Będzie skakała z radości i rzuci mu sie w ramiona? Nie, sorry, ponosi mnie. Nie zrobiłaby tego, nawet gdyby wyznał jej miłość.
Ale nie na to się zanosiło. Nad okrągłą główką zbierały się czarne chmurki, a jej oczy ciskały piorunami. Nie była już tą słodką kuleczką, roześmianą i radosną. Wkurzył ją i to bardzo.
- Gdybyś nie pamiętał, to po części też moje mieszkanie i niekoniecznie mam ochotę słyszeć od czasu do czasu, jak się wspaniale zabawiacie - odparowała zgryźliwie, krzyżując ręce na piersi. Przemawiała przez nią gorycz, żal odrzuconej dziewczynki. Nie był jej wszak obojętny, miała prawo się denerwować. - Kto cię tam wie - dodała, prychając jak rozzłoszczona kotka. Skończyło się sielskie życie pod jednym dachem ze Scarlett, teraz właśnie Lucas miał poznać, na co stać tę kruszynę. - Masz rację, przestanę się tobą w ogóle interesować, tak jak ty zrobiłeś w stosunku do mnie. Wezmę z ciebie przykład i kompletnie przestanę zwracać na ciebie uwagę. Jeśli o to ci chodzi, proszę bardzo! Chcesz tego? - zapytała wyzywająco. Na jej twarzy nie malowały się żadne uczucia. Była twarda i niewzruszona. Z wierzchu. Wewnątrz zaś rozpaczliwie błagała, by odpowiedział "nie". Nie chciała go ignorować, nie chciała przerywać ich relacji, nie chciała mieć w nim wroga. Nie chciała, nie chciała, nie chciała!
Najwyraźniej nie docierało to do niego, tylko się obruszył i obraził. Odwrócenie się do niej plecami podziałało na Whitehall jak czerwona płachta na byka. Bo co on sobie myślał, kurczę blade? Że ucieszy się na myśl, że od czasu do czasu będzie sobie sprowadzał nieletnią uczennicę do sypialni? Będzie skakała z radości i rzuci mu sie w ramiona? Nie, sorry, ponosi mnie. Nie zrobiłaby tego, nawet gdyby wyznał jej miłość.
Ale nie na to się zanosiło. Nad okrągłą główką zbierały się czarne chmurki, a jej oczy ciskały piorunami. Nie była już tą słodką kuleczką, roześmianą i radosną. Wkurzył ją i to bardzo.
- Gdybyś nie pamiętał, to po części też moje mieszkanie i niekoniecznie mam ochotę słyszeć od czasu do czasu, jak się wspaniale zabawiacie - odparowała zgryźliwie, krzyżując ręce na piersi. Przemawiała przez nią gorycz, żal odrzuconej dziewczynki. Nie był jej wszak obojętny, miała prawo się denerwować. - Kto cię tam wie - dodała, prychając jak rozzłoszczona kotka. Skończyło się sielskie życie pod jednym dachem ze Scarlett, teraz właśnie Lucas miał poznać, na co stać tę kruszynę. - Masz rację, przestanę się tobą w ogóle interesować, tak jak ty zrobiłeś w stosunku do mnie. Wezmę z ciebie przykład i kompletnie przestanę zwracać na ciebie uwagę. Jeśli o to ci chodzi, proszę bardzo! Chcesz tego? - zapytała wyzywająco. Na jej twarzy nie malowały się żadne uczucia. Była twarda i niewzruszona. Z wierzchu. Wewnątrz zaś rozpaczliwie błagała, by odpowiedział "nie". Nie chciała go ignorować, nie chciała przerywać ich relacji, nie chciała mieć w nim wroga. Nie chciała, nie chciała, nie chciała!
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
Po raz pierwszy podczas ich kłótni, Scarlett wyszła z tematem wspólnego mieszkania jako argumentem przeciwko jakiejś kwestii. – Kurwa, czy to moja wina, że z nikim się nie umawiasz i nie potrafisz się cieszyć, jak ktoś jest szczęśliwy? – Odparował jej zaraz o tym, jak zakończyła swoją wypowiedź i odwrócił się ku niej, a poziom jego złości podskoczył o dwa stopnie. Miał rację, ponieważ dziewczyna albo pędziła do kawiarni albo siedziała zatopiona w książkach – przynajmniej to pamiętał. Właściwie, Scarlett ani razu nie przyprowadziła do ich mieszkania żadnego chłopaka. Nie, to nie jego wina!
Słowa, których użył z pewnością były zbyt ostre i raniące, ale w tym momencie to nie liczyło się dla Lucasa. Jego współlokatorka przesadzała, od razu przypisując mu łatkę! Nie zdziwiłby się, gdyby po chwili nazwała go pedofilem, że spotyka się z młodszą od siebie dziewczyną. No dobra, zdziwiłby się, ale tylko trochę.
Krzyżował z nią twardo spojrzenia, zaciskając wargi w wąską linię przy równoczesnym ściskaniu dłoni w pięść. Szlag jasny trafił jego dobry humor, czy Scarlett musiała mu go popsuć? Chyba tak, ponieważ wytoczyła na wierzch działo z ostrą amunicją. – Ja się przestałem tobą interesować? Kurde, o czym ty pieprzysz?! – Nie, teraz Lucas w ogóle nie zwracał uwagi na to, w jaki sposób się do niej odzywa czy też jakiego używa słownictwa. Obojętność, jaka wymalowała się na twarzy dziewczyny spowodowała, że jeszcze mocniej w nim zawrzało i skóra nabrała białego odcieniu na knykciach. – Rzeczywiście, w ogóle się tobą nie przejmuję. Nie pytam jak się czujesz, nie robię tobie herbat, nie lecę po lekarstwa jak jesteś chora. – Poruszył ręką wskazując kierunkiem jej sypialnię, wyraźnie poirytowany oszczerstwami, jakie mu właśnie zarzucała. – Czego ty jeszcze ode mnie oczekujesz, Scarlett, co? – Mówił to, co mu przynosiła ślina na język, nie oczekując wcale odpowiedzi od niej.
Słowa, których użył z pewnością były zbyt ostre i raniące, ale w tym momencie to nie liczyło się dla Lucasa. Jego współlokatorka przesadzała, od razu przypisując mu łatkę! Nie zdziwiłby się, gdyby po chwili nazwała go pedofilem, że spotyka się z młodszą od siebie dziewczyną. No dobra, zdziwiłby się, ale tylko trochę.
Krzyżował z nią twardo spojrzenia, zaciskając wargi w wąską linię przy równoczesnym ściskaniu dłoni w pięść. Szlag jasny trafił jego dobry humor, czy Scarlett musiała mu go popsuć? Chyba tak, ponieważ wytoczyła na wierzch działo z ostrą amunicją. – Ja się przestałem tobą interesować? Kurde, o czym ty pieprzysz?! – Nie, teraz Lucas w ogóle nie zwracał uwagi na to, w jaki sposób się do niej odzywa czy też jakiego używa słownictwa. Obojętność, jaka wymalowała się na twarzy dziewczyny spowodowała, że jeszcze mocniej w nim zawrzało i skóra nabrała białego odcieniu na knykciach. – Rzeczywiście, w ogóle się tobą nie przejmuję. Nie pytam jak się czujesz, nie robię tobie herbat, nie lecę po lekarstwa jak jesteś chora. – Poruszył ręką wskazując kierunkiem jej sypialnię, wyraźnie poirytowany oszczerstwami, jakie mu właśnie zarzucała. – Czego ty jeszcze ode mnie oczekujesz, Scarlett, co? – Mówił to, co mu przynosiła ślina na język, nie oczekując wcale odpowiedzi od niej.
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
Jakkolwiek na to nie patrzeć, był to dobry argument.
- Jesteś skończonym dupkiem - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Jego słowa ubodły ją do żywego. Poważnie, mógł sobie odpuścić tę uwagę. Gdyby tylko wiedział, dlaczego nie sprowadzała chłopców do mieszkania, zamknął by gębę i nie machał językiem. Nie miał pojęcia, czemu tego nie robiła. I już się nie dowie. Nie będzie wiedział, że dotychczas uważała, ze wszystko, czego pragnęła, było na miejscu, w pokoju obok. Prędzej umarłaby, niż powiedziała, o co jej chodzi. - Przestań kląć - upomniała go. Naprawdę się unosił, co owocowało niekulturalnym słownictwem. Przekleństwa kompletnie mu nie pasowały. Zaśmiała się krótko i histerycznie, słysząc następne uwagi i wyrzuty chłopaka. Pewnie, robił jej herbatę, ale konająca nie była, sama też by sobie zrobiła. To, że kupował jej chusteczki było zupełnie inną rzeczą. Też by się tak zachowywała, nie ważne, jak bardzo by go lubiła. Mogłaby go nawet wcale nie lubić, a i tak by mu pomogła, bo tak się robi. Skąd miałaby teraz wiedzieć, czy Lucas nie kieruje się właśnie takimi zasadami? Bo wypada? Bo tak trzeba? Wcale nie musiał tego robić!
- Pewnie, pewnie! Teraz się interesujesz! A dopiero co mówiłeś o sprowadzaniu do mieszkania szesnastoletniej dziwki! - krzyknęła. Nie ważyła słów, nie przejmowała się nimi. Po prostu mówiła, krzyczała, co jej nie pasowało. Bolało ją coś w środku, czuła się źle, a pod powiekami czuła palące łzy. Nie będzie płakać, obiecała to sobie dawno temu. - Zrozumienia - powiedziała, rzucając chusteczkami, które ściskała w ręce, na ziemie. Tego wszystkiego było za wiele.
- Jesteś skończonym dupkiem - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Jego słowa ubodły ją do żywego. Poważnie, mógł sobie odpuścić tę uwagę. Gdyby tylko wiedział, dlaczego nie sprowadzała chłopców do mieszkania, zamknął by gębę i nie machał językiem. Nie miał pojęcia, czemu tego nie robiła. I już się nie dowie. Nie będzie wiedział, że dotychczas uważała, ze wszystko, czego pragnęła, było na miejscu, w pokoju obok. Prędzej umarłaby, niż powiedziała, o co jej chodzi. - Przestań kląć - upomniała go. Naprawdę się unosił, co owocowało niekulturalnym słownictwem. Przekleństwa kompletnie mu nie pasowały. Zaśmiała się krótko i histerycznie, słysząc następne uwagi i wyrzuty chłopaka. Pewnie, robił jej herbatę, ale konająca nie była, sama też by sobie zrobiła. To, że kupował jej chusteczki było zupełnie inną rzeczą. Też by się tak zachowywała, nie ważne, jak bardzo by go lubiła. Mogłaby go nawet wcale nie lubić, a i tak by mu pomogła, bo tak się robi. Skąd miałaby teraz wiedzieć, czy Lucas nie kieruje się właśnie takimi zasadami? Bo wypada? Bo tak trzeba? Wcale nie musiał tego robić!
- Pewnie, pewnie! Teraz się interesujesz! A dopiero co mówiłeś o sprowadzaniu do mieszkania szesnastoletniej dziwki! - krzyknęła. Nie ważyła słów, nie przejmowała się nimi. Po prostu mówiła, krzyczała, co jej nie pasowało. Bolało ją coś w środku, czuła się źle, a pod powiekami czuła palące łzy. Nie będzie płakać, obiecała to sobie dawno temu. - Zrozumienia - powiedziała, rzucając chusteczkami, które ściskała w ręce, na ziemie. Tego wszystkiego było za wiele.
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
Nazwanie go dupkiem ubodło go, ale podczas kłótni takie słowa się praktycznie nie liczyły. Nie tak, jak nazwanie Leanne dziwką. Jego źrenice momentalnie zwęziły się, zaś on gwałtownym ruchem podszedł do niej, podczas gdy ręce go świerzbiły. Tak, zdecydowanie miała szczęście, że nie była chłopakiem bo z pewności oberwałaby teraz brzydko mówiąc – po mordzie. – Nie waż się tak o niej mówić! – Wycedził przez zaciśnięte zęby, czując że traci część szacunku jakim darzył do tej pory Scarlett. Podniesione głowy przekrzykiwały się wzajemnie w ich mieszkaniu i najwyraźniej żadne z nich nie zamierzało skończyć. A to przecież ta dziewczyna pomogła mu w podniesieniu się po zerwaniu z Lorelle, chociaż doskonale widziała jak bardzo to wszystko przeżywał i jak trudno mu z tym było. Traktował ją jak przyjaciółkę i z pewnością po tym jednym incydencie ta więź się nie rozerwie, ale coś jednak ubodło go boleśnie prosto w serce. Nie rozumiał, nie wiedział dlaczego Scarlett używała akurat takich słów i zamiast cieszyć się jego szczęściem, robiła mu zwykłe wyrzuty. – Jak byś się czuła, gdybym ja ciebie tak nazwał, co?! – Wrzasnął jej prosto w twarz niewiele myśląc o tym, że w tym momencie przekroczył granicę, której nie powinien nigdy przekraczać. Ale jednak coś pchnęło go do wypowiedzenia na głos swoich myśli. A to „coś” to uczucie, jakby Scarlett jego samego nazwała kimś pokroju mężczyzny korzystającego z usług prostytutek.
- Nie zapominaj, że to jest też mój dom! – wykrzyczał jej w twarz rozkładając przy tym ręce, w celu pokazania tego wszystkiego. – Już na początku umawialiśmy się, że będziemy mogli przyprowadzać swoich znajomych! – Zakończył jak na razie tę część, aby wziąć głębszy wdech. Nie wyszedł mu on za bardzo z powodu przyspieszonego oddech i przyspieszonego pulsu w żyłach, ale chęci na uspokojenie się były.
- Jeśli miałaś jakiś problem, mogłaś do mnie przyjść. Kurwa, Scarlett! Ile już się znamy, co? Widziałaś mnie w najgorszych dla mnie momentach życia, myślisz że nie staram ci się odwdzięczyć za tą pomoc?! – Kolejny wrzask będący komentarzem dotyczącym krótkiego słowa „zrozumienie”.
No tak, ona mogła rzucać chusteczkami, on nie miał niczego pod ręką.
- Nie zapominaj, że to jest też mój dom! – wykrzyczał jej w twarz rozkładając przy tym ręce, w celu pokazania tego wszystkiego. – Już na początku umawialiśmy się, że będziemy mogli przyprowadzać swoich znajomych! – Zakończył jak na razie tę część, aby wziąć głębszy wdech. Nie wyszedł mu on za bardzo z powodu przyspieszonego oddech i przyspieszonego pulsu w żyłach, ale chęci na uspokojenie się były.
- Jeśli miałaś jakiś problem, mogłaś do mnie przyjść. Kurwa, Scarlett! Ile już się znamy, co? Widziałaś mnie w najgorszych dla mnie momentach życia, myślisz że nie staram ci się odwdzięczyć za tą pomoc?! – Kolejny wrzask będący komentarzem dotyczącym krótkiego słowa „zrozumienie”.
No tak, ona mogła rzucać chusteczkami, on nie miał niczego pod ręką.
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
Myślał, czy by ją uderzyć? Proszę bardzo!
- Nie wiem, jak inaczej mogę nazwać szesnastolatkę umawiającą się ze starszymi kolesiami w celu wiadomym - odparowała, dość celnie nawet. - Nie masz podstaw, aby tak o mnie sądzić - powiedziała, bo istotnie, nie miał. Nie szalała z chłopakami, nie chodziła z byle kim do łóżka, nie miewała all the crazy shit i did last night ani luk w pamięci. Wszystko było jak najbardziej na miejscu. Była wręcz pewna, że Lucas przejedzie się na tej dziewczynie bardziej, niż ona w tej chwili na nim. - W tej chwili moim jedynym problemem jest to, że nawet nie starasz się mnie zrozumieć. - To też była prawda. Przynajmniej w jej mniemaniu. Jej głos się uspokoił, teraz tylko Lucas krzyczał. Ona patrzyła, słuchała i odganiała łzy. Nie chciała mu pokazać, że jakkolwiek bolą ją jego słowa, że jest słaba, bezsilna... Nie czas i pora na załamywanie się. Tę bitwę chyba przegrała, jej wojska poniosły klęskę. Nie wskórała nic szczególnego, a jedynie poobcinała kilka nitek, na których wisiała ich przyjaźń. - Czasami chyba zapominasz, że też mam uczucia - dodała ciszej, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. - Proszę, zapraszaj kogo chcesz - skapitulowała, unosząc ręce. - Tylko kiedy się zawiedziesz... - Nie dokończyła. Powiedziałaby "nie przychodź się żalić", ale przecież chciała, by przychodził. - Nie starasz się. Właśnie na mnie krzyczysz i zaciskasz pięści - przypomniała mu.
- Nie wiem, jak inaczej mogę nazwać szesnastolatkę umawiającą się ze starszymi kolesiami w celu wiadomym - odparowała, dość celnie nawet. - Nie masz podstaw, aby tak o mnie sądzić - powiedziała, bo istotnie, nie miał. Nie szalała z chłopakami, nie chodziła z byle kim do łóżka, nie miewała all the crazy shit i did last night ani luk w pamięci. Wszystko było jak najbardziej na miejscu. Była wręcz pewna, że Lucas przejedzie się na tej dziewczynie bardziej, niż ona w tej chwili na nim. - W tej chwili moim jedynym problemem jest to, że nawet nie starasz się mnie zrozumieć. - To też była prawda. Przynajmniej w jej mniemaniu. Jej głos się uspokoił, teraz tylko Lucas krzyczał. Ona patrzyła, słuchała i odganiała łzy. Nie chciała mu pokazać, że jakkolwiek bolą ją jego słowa, że jest słaba, bezsilna... Nie czas i pora na załamywanie się. Tę bitwę chyba przegrała, jej wojska poniosły klęskę. Nie wskórała nic szczególnego, a jedynie poobcinała kilka nitek, na których wisiała ich przyjaźń. - Czasami chyba zapominasz, że też mam uczucia - dodała ciszej, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. - Proszę, zapraszaj kogo chcesz - skapitulowała, unosząc ręce. - Tylko kiedy się zawiedziesz... - Nie dokończyła. Powiedziałaby "nie przychodź się żalić", ale przecież chciała, by przychodził. - Nie starasz się. Właśnie na mnie krzyczysz i zaciskasz pięści - przypomniała mu.
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
- Ja pierdziele, Scarlett. Czy ty siebie w ogóle słyszysz? Ty uważasz, że mi chodzi tylko o seks? – Spytał tonem wyraźnie niedowierzającym i wątpiącym. Przecież nie dał jej ani jednego pretekstu, aby tak właśnie go odebrała – oraz dziewczyny, z jakimi się umawiał przez ten ostatni czas. Co do drugiej kwestii, nie odezwał się po prostu, nie przestając marszczyć brwi. Był zły na nią, że w ogóle zaczęła tą kłótnię i stawiała go w niezręcznej sytuacji. W końcu właśnie przedstawiała Leanne w złym świetle, nie starając się nawet jej poznać ani spytać z jakiego domu pochodzi.
Pokręcił przecząco głową na wspomnienie o uczuciach i już zamierzał coś odpowiedzieć, kiedy dotarły do niego jej kolejne słowa. Wpatrywał się w nią z bezsilnością, nie rozumiejąc jej ani za grosz. Przecież o to w ogóle była cała ta awantura – że śmiał zaproponować nocleg swojej dziewczynie. Brzmiało to absurdalnie, zwłaszcza że Scarlett poddała się i w tym momencie przyznała mu wolną rękę co do zaproszeń w ich wspólnym mieszkaniu.
- Co to? – Podchwycił niemalże od razu łapiąc ją za słówka, wciąż naładowany negatywną, buzującą energią w środku. Nie potrafił od tak o tym wszystkim zapomnieć jak Scarlett, ponieważ potrzebował czegoś na wyładowanie się – i z pewnością tego wieczora będzie musiał porzucać kilkoma zaklęciami na przykład.
Kiedy przypomniała mu o pięściach, momentalnie rozluźnił dłonie i westchnął ze zrezygnowaniem. – Bo ciebie nie rozumiem, Scarlett. Jeszcze chwilę ciskałaś we mnie, a teraz kapitulujesz. – Starał się, aby jego głos był o oktawę niższy i łagodniejszy, ale nie za bardzo mu to wychodziło. Teraz czuł się po prostu zdezorientowany kolejną nagłą zmianą emocji w wykonaniu tej drobnej dziewczyny.
Przesunął ręką po swojej twarzy i wrócił do czajnika, który od kilku sekund oznajmiał im o przegotowanej wodzie. – Chcesz herbatę? – Spytał wciąż gniewnym tonem.
Pokręcił przecząco głową na wspomnienie o uczuciach i już zamierzał coś odpowiedzieć, kiedy dotarły do niego jej kolejne słowa. Wpatrywał się w nią z bezsilnością, nie rozumiejąc jej ani za grosz. Przecież o to w ogóle była cała ta awantura – że śmiał zaproponować nocleg swojej dziewczynie. Brzmiało to absurdalnie, zwłaszcza że Scarlett poddała się i w tym momencie przyznała mu wolną rękę co do zaproszeń w ich wspólnym mieszkaniu.
- Co to? – Podchwycił niemalże od razu łapiąc ją za słówka, wciąż naładowany negatywną, buzującą energią w środku. Nie potrafił od tak o tym wszystkim zapomnieć jak Scarlett, ponieważ potrzebował czegoś na wyładowanie się – i z pewnością tego wieczora będzie musiał porzucać kilkoma zaklęciami na przykład.
Kiedy przypomniała mu o pięściach, momentalnie rozluźnił dłonie i westchnął ze zrezygnowaniem. – Bo ciebie nie rozumiem, Scarlett. Jeszcze chwilę ciskałaś we mnie, a teraz kapitulujesz. – Starał się, aby jego głos był o oktawę niższy i łagodniejszy, ale nie za bardzo mu to wychodziło. Teraz czuł się po prostu zdezorientowany kolejną nagłą zmianą emocji w wykonaniu tej drobnej dziewczyny.
Przesunął ręką po swojej twarzy i wrócił do czajnika, który od kilku sekund oznajmiał im o przegotowanej wodzie. – Chcesz herbatę? – Spytał wciąż gniewnym tonem.
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Re: Przedsionek
- Kto cię tam wie - powtórzyła. Cele, w jakich pojawiać się miała Leanne, wydawały jej się jasne jak słońce albo po prostu przewidywała najgorsze scenariusze. - Co innego mi pozostaje? - Pytanie retoryczne. Spojrzała na niego i parsknęła śmiechem. Bywał niedorzeczny. - Herbata nie załatwi wszystkiego, Lucas - odparła, odwracaja się i zatrzaskując drzwi pokoju. Chwilę później zamknęła je na klucz.
Scarlett Whitehall- Dorosły
- Liczba postów : 105
Czystość krwi : mugolska
Skąd : Helmsley
Re: Przedsionek
Lucas do prawdy nie oczekiwał, że herbata wszystko załatwi ale przynajmniej znajdą jakiś klucz porozumienia. Niestety, było to dość skomplikowane i zapewne jedna rozmowa nie doprowadzi do ich pojednania. Doskonale słyszał jak Scarlett trzaska drzwiami, a zamek w jej drzwiach skrzypi. Zamknęła się? I dobrze, tak będzie lepiej!
Trzepnął lekko czajnik z przegotowaną wodą i podszedł ponownie do przedsionka, zdejmując z wieszaka kurtkę i wsunął buty. Nie, zdecydowanie nie miał ochoty przebywać tutaj przez najbliższy czas. Musiał rozładować nerwy, które podburzyła ta dziewczyna.
[zmiana tematu]
Trzepnął lekko czajnik z przegotowaną wodą i podszedł ponownie do przedsionka, zdejmując z wieszaka kurtkę i wsunął buty. Nie, zdecydowanie nie miał ochoty przebywać tutaj przez najbliższy czas. Musiał rozładować nerwy, które podburzyła ta dziewczyna.
[zmiana tematu]
Lucas Sprouse- Dorosły
- Liczba postów : 380
Czystość krwi : Półkrwi
Skąd : Solihull, hrabstwo West Midlands
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|