Posąg Jednookiej Czarownicy
+6
Lily Grey
Jack Callaham
Aaron Brosnan
Juliet Becket
Gwen Griffin
Mistrz Gry
10 posters
:: Korytarze
Strona 1 z 1
Posąg Jednookiej Czarownicy
Posąg Jednookiej Wiedźmy stoi na trzecim piętrze, między schodami
prowadzącymi do Sali wejściowej, a drogą do Wieży Gryffindoru. Gdy
stuknie się w garb czarownicy i wypowie zaklęcie, ukaże on ukryty korytarz prowadzący prosto do Miodowego Królestwa w Hogsmeade o którym wie niewielka garstka uczniów.
prowadzącymi do Sali wejściowej, a drogą do Wieży Gryffindoru. Gdy
stuknie się w garb czarownicy i wypowie zaklęcie, ukaże on ukryty korytarz prowadzący prosto do Miodowego Królestwa w Hogsmeade o którym wie niewielka garstka uczniów.
Mistrz Gry- Mistrz Gry
- Liczba postów : 3066
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Wkroczyła na korytarz rozglądając się uważnie. Nie było tutaj żywej duszy, ani nawet śladów rozróby. Mogłaby podejrzewać Irytka, gdyby nie kroki, które słyszała.
Podeszła do posągu Jednookiej Czarownicy przyglądając mu się z zaciekawieniem. Kiedyś ścigała grupkę uczniów i jakimś cudem zniknęli w tym korytarzu. Oczywiście dorwała ich kiedy indziej i wysłała na szlaban do profesor Sprout, ale od tego czasu zastanawiała się czy nie ma tutaj żadnego tajemnego przejścia. Pytała kilku znajomych, a każdy patrzył na nią jak na idiotkę. Ale przecież ona była pewna, że zniknęli skręcając w ten korytarz! Przecież nie było tu innego wyjścia.
Stuknęła w posąg różdżką mrucząc pod nosem Alohomora, ale nic się nie stało.
Zaczęła w myślach wypowiadać kolejne zaklęcia, które mogłyby poskutkować, zupełnie zapominając o tym, że powinna być w tej chwili gdzie indziej.
Kiedy wymęczyła już wszystkie zaklęcia, stwierdziła, że to na nic i ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Puchonów, z ulgą stwierdzając, że jej dyżur na korytarzu dobiegł końca.
Podeszła do posągu Jednookiej Czarownicy przyglądając mu się z zaciekawieniem. Kiedyś ścigała grupkę uczniów i jakimś cudem zniknęli w tym korytarzu. Oczywiście dorwała ich kiedy indziej i wysłała na szlaban do profesor Sprout, ale od tego czasu zastanawiała się czy nie ma tutaj żadnego tajemnego przejścia. Pytała kilku znajomych, a każdy patrzył na nią jak na idiotkę. Ale przecież ona była pewna, że zniknęli skręcając w ten korytarz! Przecież nie było tu innego wyjścia.
Stuknęła w posąg różdżką mrucząc pod nosem Alohomora, ale nic się nie stało.
Zaczęła w myślach wypowiadać kolejne zaklęcia, które mogłyby poskutkować, zupełnie zapominając o tym, że powinna być w tej chwili gdzie indziej.
Kiedy wymęczyła już wszystkie zaklęcia, stwierdziła, że to na nic i ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Puchonów, z ulgą stwierdzając, że jej dyżur na korytarzu dobiegł końca.
Gwen Griffin- Dorosły
- Liczba postów : 119
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn/Dolina Godryka
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Dzisiejszy dzień był pełen nauki i totalnego braku spokoju. Wszyscy piątoklasiści przeżywali SUMy co nieco irytowało Gryfonkę. Pragnęła tylko ciszy o spokoju, aby móc skupić się na tym co najważniejsze. Przecież nie chciała nic zawalić! Zwłaszcza eliksirów, które już w tej chwili wzbudzały głębokie przerażenie w sercu dziewczyny. Na pewno nie zda. Jest wręcz o tym przekonana. Snape nie daje jej żyć już od pierwszej klasy. Jedynie, co jej pozostało, to wiara w cuda.
W każdym razie postanowiła poszukać ciszy i spokoju pod Posągiem Jednookiej Wiedźmy, przy której niewiele uczniów się kręci. Rozłożyła wszystkie notatki i książki z eliksirów, po czym zaczęła intensywnie czytać to czego nie udało jej się jeszcze przerobić. A było tego całkiem sporo...
W każdym razie postanowiła poszukać ciszy i spokoju pod Posągiem Jednookiej Wiedźmy, przy której niewiele uczniów się kręci. Rozłożyła wszystkie notatki i książki z eliksirów, po czym zaczęła intensywnie czytać to czego nie udało jej się jeszcze przerobić. A było tego całkiem sporo...
Juliet Becket- Uczeń
- Liczba postów : 82
Czystość krwi : czysta
Skąd : Londyn
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Aaron chodził po zamku, po powrocie kompletnie nie mógł go poznać. Nowi ludzie, z jego starych kumpli nie został praktycznie nikt, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Po zamku biegało pełno rozwrzeszczanych bachorów, na których sam widok Aaron wpadał w złość. Postanowił rozejrzeć się jeszcze za starymi znajomościami. Po pewnym czasie udał się pod Posąg Jednookiej Wiedźmy, zauważył tam Juliet. Złapał się za głowę, zdziwiony, że znów ją zobaczył od porwania. Podszedł po cichu do niej chcąc ją nastraszyć, a przy okazji zobaczyć jak zareaguje na jego widok.
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Jackie wszedł biegiem po schodach, rozglądając się dookoła, czy nikogo tu nie ma. Właściwie to sam nie wiedział, dlaczego zapragnęło mu się iść o tej porze do Hogsmeade, do tego tajnym przejściem. Jego ojciec przekazał mu tą wiedzę. Podszedł do posągu jednookiej czarownicy nadal rozglądając się, czy nikogo nie ma w okolicy, obszedł ją do tyłu, stuknął w jej garb różdżką mrucząc pod nosem formułkę; "Dissendium". Szczupły chłopak wskoczył do tunelu, który się otworzył, a "drzwi" zamknęły się za nim.
Jack Callaham- Uczeń
- Liczba postów : 58
Czystość krwi : Czysta
Skąd : Londyn, Anglia
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Lily po wczorajszej eskapadzie poszła spać do swojego dormitorium, a dzisiaj znowu miała ochotę na nocną przechadzkę. Szła przed siebie pogrążona we własnych myślach, kiedy zauważyła Jacka. Chłopak wyglądał jakby nie chciał, żeby ktoś przyłapał go na tym, co robi. Dziewczyna postanowiła go śledzić. Dotarła za nim do jakiegoś posagu. Znała to miejsce, słyszała, że jest tu tajne przejście, ale zawsze myślała, że są to zwykle plotki. Teraz przekonała się, że jednak nie miała racji. Jack podszedł do posagu, stuknął w niego różdżką jednocześnie wypowiadając zaklęcie. Następnie zniknął w przejściu jakie się ukazało. Lily podeszła do pomnika i zaczęła naśladować Jacka, a po chwili sama zniknęła za posągiem.
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Gabriel stanął oparty o posąg czekając na Cassie. Żałował, że nie zapytał o której kończy zajęcia... miał nadzieję, że nie wcześniej od niego, bo pewnie już odeszła zirytowana długą nieobecnością chłopaka.
Po dłuższym czasie zaczęło mu się nudzić, więc postarał się wyczarować najpiękniejszy bukiet kwiatów jaki potrafił. - Orchideus! - Kiedy nie był zadowolony z efektu, palił kwiaty i próbował jeszcze raz. Kiedy stwierdził, że bukiet jest dość ładny przestał się bawić i czekał na dziewczynę. Kwiaty schował tak, żeby Cassie nie widziała ich od razu. Był ciekawy jej reakcji...
Po dłuższym czasie zaczęło mu się nudzić, więc postarał się wyczarować najpiękniejszy bukiet kwiatów jaki potrafił. - Orchideus! - Kiedy nie był zadowolony z efektu, palił kwiaty i próbował jeszcze raz. Kiedy stwierdził, że bukiet jest dość ładny przestał się bawić i czekał na dziewczynę. Kwiaty schował tak, żeby Cassie nie widziała ich od razu. Był ciekawy jej reakcji...
Gabriel Smith- Uczeń
- Liczba postów : 623
Czystość krwi : czysta
Skąd : Romsey, Hampshire
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Dla Cassandry to był bardzo pracowity dzień... o ile można to tak ująć. Przez cały ranek dygotała z zimna w lochach, próbując się nieco rozgrzać przy kociołku z eliksirem, który powinna warzyć ze swoją partnerką, ale... trafiła się jej taka naiwna i ambitna Krukonka, że nie mogła nie wykorzystać okazji. Dziewczę po prostu wykonywało za nią całą robotę. Oczywiście, to W dwie godziny później było niezłą osłodą za zimno i nudę. Hm... to był niesamowicie łatwo zdobyty Wybitny, mówiąc szczerze.
Potem panna Hayes samotnie zjadła drugie śniadanie, w międzyczasie bijąc się z myślami, czy Gabriel sobie jedynie żartował z tym wypadem do Hogsmeade. Chociaż... nawet jeśli jedynie przejdzie tym korytarzem, gdzie mieścił się Posąg Jednookiej Wiedźmy, nic się nie stanie. W końcu po zamku jeszcze wolno im chodzić. A poza zamkiem... hm, zobaczymy.
Tuż po posiłku Cassandra udała się na koszmarnie nudną lekcję historii magii z profesorem Binnsem, a potem na wróżbiarstwo z jakąś chorą psychicznie czarownicą, no i na sam koniec na transmutację z profesor McGonagall. Akurat to ostatnie podobało jej się najmniej, ponieważ opiekunka Gryffindoru odjęła jej punkty za to, że nie zrobiła pracy domowej. Niech to szlag.
Panna Hayes w pośpiechu zjadła skromny lunch, po czym udała się do dormitorium po swój stary, znoszony, czerwony płaszczyk, szaliczek, czapeczkę i rękawiczki. Nie włożyła tego wszystkiego na siebie od razu. Wszystko wzięła pod rękę, w końcu nie będzie paradowała po trzecim piętrze ubrana jak na Syberię.
Gdy minęła ostatni zakręt korytarza, uśmiechnęła się delikatnie, widząc Gryfona. Podeszła do niego krokiem baletnicy i stanęła wyprostowana.
- Więc nie żartowałeś - powiedziała, mierząc go wzrokiem.
Gabriel naprawdę nie żartował z tą wizytą w Hogsmeade...
Potem panna Hayes samotnie zjadła drugie śniadanie, w międzyczasie bijąc się z myślami, czy Gabriel sobie jedynie żartował z tym wypadem do Hogsmeade. Chociaż... nawet jeśli jedynie przejdzie tym korytarzem, gdzie mieścił się Posąg Jednookiej Wiedźmy, nic się nie stanie. W końcu po zamku jeszcze wolno im chodzić. A poza zamkiem... hm, zobaczymy.
Tuż po posiłku Cassandra udała się na koszmarnie nudną lekcję historii magii z profesorem Binnsem, a potem na wróżbiarstwo z jakąś chorą psychicznie czarownicą, no i na sam koniec na transmutację z profesor McGonagall. Akurat to ostatnie podobało jej się najmniej, ponieważ opiekunka Gryffindoru odjęła jej punkty za to, że nie zrobiła pracy domowej. Niech to szlag.
Panna Hayes w pośpiechu zjadła skromny lunch, po czym udała się do dormitorium po swój stary, znoszony, czerwony płaszczyk, szaliczek, czapeczkę i rękawiczki. Nie włożyła tego wszystkiego na siebie od razu. Wszystko wzięła pod rękę, w końcu nie będzie paradowała po trzecim piętrze ubrana jak na Syberię.
Gdy minęła ostatni zakręt korytarza, uśmiechnęła się delikatnie, widząc Gryfona. Podeszła do niego krokiem baletnicy i stanęła wyprostowana.
- Więc nie żartowałeś - powiedziała, mierząc go wzrokiem.
Gabriel naprawdę nie żartował z tą wizytą w Hogsmeade...
Cassandra Hayes- Administrator
- Liczba postów : 319
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Uśmiechnął się, wciąż oparty nonszalancko o posąg.
- Nie zwykłem żartować. - Rzucił - A już na pewno nie w takich sprawach. Proszę, to dla Ciebie. - Powiedział wyciągając bukiet zza pleców. Parę róż, kilka polnych kwiatków, całość była skromna, ale bardzo ładna. - Tak chcesz iść do Hog? Przecież zmarzniesz! - Chłopak miał na sobie gruby płaszcz. Szczerze mówiąc - miał gdzieś co pomyślą sobie ludzie widzący go na korytarzach. Zauważył dopiero teraz, że to, co dziewczyna wzięła ze sobą, to właśnie ciepłe ubrania. - Ooo... To co wchodzimy? - Rozejrzał się dookoła, a kiedy stwierdził, że nikt im nie zagraża, puknął różdżką w garb czarownicy i powiedział - Dissendio! - Garb otworzył się ze zgrzytem. Gabriel wyciągnął rękę do dziewczyny, zapraszając ją do środka i jednocześnie oferując pomoc. - Musimy się spieszyć, coby nas nikt nie nakrył... Ładnie się ubrałaś. - Powiedział patrząc na jej strój. Był dość eee... oryginalny, chociaż faktycznie prezentowała się w nim ładnie. Miał nadzieję spędzić bardzo miło to popołudnie.
- Nie zwykłem żartować. - Rzucił - A już na pewno nie w takich sprawach. Proszę, to dla Ciebie. - Powiedział wyciągając bukiet zza pleców. Parę róż, kilka polnych kwiatków, całość była skromna, ale bardzo ładna. - Tak chcesz iść do Hog? Przecież zmarzniesz! - Chłopak miał na sobie gruby płaszcz. Szczerze mówiąc - miał gdzieś co pomyślą sobie ludzie widzący go na korytarzach. Zauważył dopiero teraz, że to, co dziewczyna wzięła ze sobą, to właśnie ciepłe ubrania. - Ooo... To co wchodzimy? - Rozejrzał się dookoła, a kiedy stwierdził, że nikt im nie zagraża, puknął różdżką w garb czarownicy i powiedział - Dissendio! - Garb otworzył się ze zgrzytem. Gabriel wyciągnął rękę do dziewczyny, zapraszając ją do środka i jednocześnie oferując pomoc. - Musimy się spieszyć, coby nas nikt nie nakrył... Ładnie się ubrałaś. - Powiedział patrząc na jej strój. Był dość eee... oryginalny, chociaż faktycznie prezentowała się w nim ładnie. Miał nadzieję spędzić bardzo miło to popołudnie.
Gabriel Smith- Uczeń
- Liczba postów : 623
Czystość krwi : czysta
Skąd : Romsey, Hampshire
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Roześmiała się, kiedy wręczył jej bukiet kwiatów. Róże. Zdradliwe kwiaty, ale to właśnie je uwielbiała najbardziej. Zawsze trzeba było uważać, żeby się nie ukłuć... jak w towarzystwie niektórych osób. Z domieszką niektórych polnych kwiatów, bukiet wyglądał naprawdę wspaniale. Powąchała go, po czym spojrzała na niego z uśmiechem. Nie spodziewała się takiego gestu po tym Gryfonie, ale... wręczanie kwiatów zawsze było miłe.
- Dziękuję, nie musiałeś - powiedziała, szczerząc swoje ząbki w szerokim uśmiechu. - Nie... wzięłam płaszcz, ale dzięki, że się przejąłeś - uniosła do góry czerwony tobołek. Szybko nałożyła go na siebie, nawet nie zapinając guzików, a chwilę potem w ślady płaszczyka poszły czapeczka, szaliczek i rękawiczki.
- Wchodzimy, wchodzimy - dodała wesoło, co rzadko jej się zdarzało. No, ale w końcu... pan Smith nie żartował. Ujęła jego dłoń, po czym ze zdziwieniem na twarzy weszła... ee... do środka. - Nikt nas nie nakryje, wszyscy jedzą sobie obiadek w Wielkiej Sali.
Słysząc komplement z ust Gabriela uśmiechnęła się lekko i podziękowała.
- Dziękuję, nie musiałeś - powiedziała, szczerząc swoje ząbki w szerokim uśmiechu. - Nie... wzięłam płaszcz, ale dzięki, że się przejąłeś - uniosła do góry czerwony tobołek. Szybko nałożyła go na siebie, nawet nie zapinając guzików, a chwilę potem w ślady płaszczyka poszły czapeczka, szaliczek i rękawiczki.
- Wchodzimy, wchodzimy - dodała wesoło, co rzadko jej się zdarzało. No, ale w końcu... pan Smith nie żartował. Ujęła jego dłoń, po czym ze zdziwieniem na twarzy weszła... ee... do środka. - Nikt nas nie nakryje, wszyscy jedzą sobie obiadek w Wielkiej Sali.
Słysząc komplement z ust Gabriela uśmiechnęła się lekko i podziękowała.
Cassandra Hayes- Administrator
- Liczba postów : 319
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Posąg Jednookiej Czarownicy od zawsze stanowił dla Angela zagadkę. Postawiony był raczej z głupia franc, nie wnosił nic konkretnego do otoczenia i raczej obrzydzał tylko całą scenerię, i tak już obskurnego, korytarza. Siódmoklasista nie był nawet pewny, kim dokładnie była ta jednooka wiedźma, zdawał sobie jednak sprawę, że musiała czymś odznaczyć się w życiu społeczności magicznej, skoro postawiono jej pomnik w Hogwarcie. Lecz nie to przygnało Ślizgona na trzecie piętro, tak daleko od ciemnych, wilgotnych lochów, w których o tej porze powinien już przebywać. Doszły go niedawno słuchy, że to właśnie w tym miejscu znajduje się tajemne przejście do Hogsmeade, toteż całkiem naturalnym odruchem człowieka pochłoniętego ślepą fascynacją i ciekawością postanowił sprawdzić te dziwne pogłoski. Stukał więc zapamiętale w pomnik, od czasu do czasu szepcąc zaklęcia, które miały mu pomóc go otworzyć.
Angel Rackharrow- Dorosły
- Liczba postów : 59
Czystość krwi : czysta
Skąd : Birmingham
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
A Haerowen właśnie jakoś tak lubiła owy wielce szpetny posąg. Sama nie wiedziała dlaczego pałała do niego sympatią (bo na pewno nie ze względu na "urodę"), ale gdy dochodziło do późnowieczornego szlajania się po szkolnych korytarzach chcąc nie chcąc zawsze trafiała właśnie tu. Nieczęsto spotykała innych wędrowców, tak więc czas spędzała samotnie na "podziwianiu" tego skromnego dzieła. Znała je niemalże na pamięć, chociaż nie była w stanie dostrzec wszystkich szczegółów w nikłym świetle jakie dawały hogwarckie pochodnie. Czasami pomagała sobie zaklęciem, ale jak wiadomo to wciąż nijak miało się do oglądania posągu w trakcie dnia... Ale, chwila. Obca sylwetka przy szkaradnej czarownicy skutecznie ucięła wszelkie dalsze myśli na temat tego miejsca. Ślizgonka przystanęła na chwilę, bacznie przyglądając się ciemnej rozczochranej czuprynie, próbując rozpoznać kto przeszkodził jej w wieczornym rytuale. I w końcu jej się udało.
-Spać nie możesz? Czy może Gill postanowiła wykopać cię na kanapę?
Podeszła bliżej i stanęła obok niego, chociaż wzrokiem wciąż błądziła po obliczu posągu.
-Na brodę Merlina, ależ ona jest paskudna- westchnęła ciężko, krzyżując ręce na piersi. A gdy już nacieszyła wzrok twarzą Czarownicy, postanowiła wreszcie łaskawie spojrzeć na kolegę z oślej ławki.
-Spać nie możesz? Czy może Gill postanowiła wykopać cię na kanapę?
Podeszła bliżej i stanęła obok niego, chociaż wzrokiem wciąż błądziła po obliczu posągu.
-Na brodę Merlina, ależ ona jest paskudna- westchnęła ciężko, krzyżując ręce na piersi. A gdy już nacieszyła wzrok twarzą Czarownicy, postanowiła wreszcie łaskawie spojrzeć na kolegę z oślej ławki.
Haerowen Villain- Dorosły
- Liczba postów : 63
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Słysząc w oddali czyjeś delikatne kroki, niemal automatycznie schował różdżkę do kieszeni szaty, oddalając się na kilka stóp od posągu, jakby w obawie, że ktoś, kto właśnie się zbliżał, mógłby pomyśleć, że Rackharrow knuje coś niecnego. Stał więc niemal pod ścianą, z rękoma wbitymi głęboko w kieszenie i kiwał się na stopach, raz spoglądając na pomnik, raz w głąb korytarza, próbując dostrzec zbliżającą się osobę. Było to jednak niemal niemożliwe ze względu na koszmarnie kiepskie oświetlenie, nie pozostawało mu więc nic innego, poza czekaniem na konfrontację z wieczornym intruzem.
A chwilę później usłyszał jej głos. W mgnieniu oka wszelkie wątpliwości i obawy spłynęły po nim, pozostawiając tylko chłód i opanowanie. I jakieś dziwne ukłucie w środku.
- Nie mów o niej – powiedział nieco zbyt agresywnie, niż zamierzał. Zganił się za to, przecież już dawno powinno mu przejść. Gill taka właśnie była – zbyt dumna, za bardzo feministyczna i totalnie pozbawiona wdzięczności. Nie uważał, by cokolwiek, co między nimi zaszło, było jego winą. Zrobił dość, by ratować jej dupę, nadstawiając przy tym karku. Mogła okazać choć odrobinę wdzięczności, naprawdę.
Na uwagę o posągu wzruszył jedynie ramionami. Fakt, czarownica była bardzo paskudna, ale Haerowen chyba nie będzie chciała poprawić jej urody?
A chwilę później usłyszał jej głos. W mgnieniu oka wszelkie wątpliwości i obawy spłynęły po nim, pozostawiając tylko chłód i opanowanie. I jakieś dziwne ukłucie w środku.
- Nie mów o niej – powiedział nieco zbyt agresywnie, niż zamierzał. Zganił się za to, przecież już dawno powinno mu przejść. Gill taka właśnie była – zbyt dumna, za bardzo feministyczna i totalnie pozbawiona wdzięczności. Nie uważał, by cokolwiek, co między nimi zaszło, było jego winą. Zrobił dość, by ratować jej dupę, nadstawiając przy tym karku. Mogła okazać choć odrobinę wdzięczności, naprawdę.
Na uwagę o posągu wzruszył jedynie ramionami. Fakt, czarownica była bardzo paskudna, ale Haerowen chyba nie będzie chciała poprawić jej urody?
Angel Rackharrow- Dorosły
- Liczba postów : 59
Czystość krwi : czysta
Skąd : Birmingham
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
Po raz kolejny wychodzi na to, że panna Villain to jednak nieznośne stworzenie przysparzające wszystkim problemów! Biedny Angel spokojnie skupiał się na obmacywaniu posągu, a ta wpadła tu jak do siebie i nawet nie raczyła przeprosić. A fe, nieładnie!
-W takim razie- piękną mamy dziś pogodę!- z wrażenia zaklaskała w dłonie i posłała ślizgonowi wielki, ale jakże ironiczny uśmieszek. Przyglądała mu się dłuższą chwilę zastanawiając, kiedy tak naprawdę ostatni raz mieli okazję porozmawiać na osobności. Od dłuzszego czasu widywali się jedynie na lekcjach, tudzież mijali na szkolnych korytarzach. Przy tym drugim nie mówili sobie nawet "cześć", zawsze zajęci towarzystwem dookoła.
-Mam wrażenie, że urosłeś- lekkim krokiem zmniejszyła dzielącą ich przestrzeń , a gdy tylko znalazła się wystarczająco blisko stanęła na palcach by móc dłonią rozczochrać włosy Angela. Nie sądziła, aby te swoistego rodzaju czułości przypadły mu do gustu, ale taka właśnie była- nieznośna, upierdliwa, nie do przeżycia, zawsze robiąca wszystko po swojemu i rzadko kiedy trzeźwiąca. A skoro już mowa o używkach...
-Nie podoba mi się tu. Nie ma nawet gdzie zapalić.
Cofnęła się o krok i ponownie westchnęła, rozglądając dookoła. I na cholerę cały ten rygor w szkole, skoro to jedynie utrudnia uczniom życie? Przecież tak czy siak dopną swego, a namęczą się przy tym za dwóch. Paranoja!
-W takim razie- piękną mamy dziś pogodę!- z wrażenia zaklaskała w dłonie i posłała ślizgonowi wielki, ale jakże ironiczny uśmieszek. Przyglądała mu się dłuższą chwilę zastanawiając, kiedy tak naprawdę ostatni raz mieli okazję porozmawiać na osobności. Od dłuzszego czasu widywali się jedynie na lekcjach, tudzież mijali na szkolnych korytarzach. Przy tym drugim nie mówili sobie nawet "cześć", zawsze zajęci towarzystwem dookoła.
-Mam wrażenie, że urosłeś- lekkim krokiem zmniejszyła dzielącą ich przestrzeń , a gdy tylko znalazła się wystarczająco blisko stanęła na palcach by móc dłonią rozczochrać włosy Angela. Nie sądziła, aby te swoistego rodzaju czułości przypadły mu do gustu, ale taka właśnie była- nieznośna, upierdliwa, nie do przeżycia, zawsze robiąca wszystko po swojemu i rzadko kiedy trzeźwiąca. A skoro już mowa o używkach...
-Nie podoba mi się tu. Nie ma nawet gdzie zapalić.
Cofnęła się o krok i ponownie westchnęła, rozglądając dookoła. I na cholerę cały ten rygor w szkole, skoro to jedynie utrudnia uczniom życie? Przecież tak czy siak dopną swego, a namęczą się przy tym za dwóch. Paranoja!
Haerowen Villain- Dorosły
- Liczba postów : 63
Czystość krwi : 3/4
Skąd : Londyn
Re: Posąg Jednookiej Czarownicy
I po raz kolejny wychodzi na to, że ludzie myślą, co chcą, nie zwracając uwagi na to, co działo się rzeczywiście. Ale to całkiem normalne, że ludzie zwykli za dużo myśleć i mówić, dopowiadając przy okazji coś od siebie, by historia przez nich przedstawiana była ciekawsza. Nikt nawet nie zawracał sobie głowy tym, że przeinaczanie faktów mogło komuś zaszkodzić. Chodziło tylko i wyłącznie o zabawę. Ale Haerowen zawsze wiedziała, co robić. W końcu była z familii Villain, a to zobowiązywało.
- Nie czaruj, za tymi chmurami nawet księżyca nie widać, a temperatura nadal oscyluje w okolicach zera stopni – rzucił nieco urażonym tonem, zaczął się jednak uśmiechać. Zdał sobie sprawę z tego, że to on zachował się w tej chwili jak cham, wszak Haerowen nie mogła wiedzieć, że coś między Aniołem, a Gillian się popsuło. Ani jedno, ani drugie o tym nie mówiło, bo nie było o czym. Od początku raczej wiadomo było, że ich relacja, jakakolwiek by nie była, skazana została na wymarcie, gdyż nad Northman krążyło jakieś cholerne fatum.
- A może to ty się skurczyłaś, groszku? – zaryzykował niezbyt śmieszny żart, w dodatku nazywając Ślizgonkę tak, jak zwykł to robić w czasach ich świetności. Wszystko wyglądałoby całkiem normalnie, gdyby Angel nie chwytał się w tej chwili brzytwy. Potrzebował ratunku, lecz nie potrafił o niego poprosić normalnie. Kluczył, błądził i liczył na to, że ktokolwiek rozpozna się w jego dziwacznych manewrach. Jak dotąd, raczej bezskutecznie.
Słysząc wzmiankę o papierosach, zaśmiał się niemrawo. Wraz z ostatecznym pożegnaniem się z Gillian, postanowił rozstać się także z fajkami. Ponadto musiał trzymać odpowiednią formę, jako kapitan Ślizgonów, ostatnio szło im koszmarnie.
- Zawsze możesz iść gdzie indziej, ale pamiętaj o ciszy nocnej. Podobno kotka Filcha zrobiła się strasznie wredna – mruknął tak jakby od niechcenia, ponownie zaczynając kiwać się na palcach.
- Nie czaruj, za tymi chmurami nawet księżyca nie widać, a temperatura nadal oscyluje w okolicach zera stopni – rzucił nieco urażonym tonem, zaczął się jednak uśmiechać. Zdał sobie sprawę z tego, że to on zachował się w tej chwili jak cham, wszak Haerowen nie mogła wiedzieć, że coś między Aniołem, a Gillian się popsuło. Ani jedno, ani drugie o tym nie mówiło, bo nie było o czym. Od początku raczej wiadomo było, że ich relacja, jakakolwiek by nie była, skazana została na wymarcie, gdyż nad Northman krążyło jakieś cholerne fatum.
- A może to ty się skurczyłaś, groszku? – zaryzykował niezbyt śmieszny żart, w dodatku nazywając Ślizgonkę tak, jak zwykł to robić w czasach ich świetności. Wszystko wyglądałoby całkiem normalnie, gdyby Angel nie chwytał się w tej chwili brzytwy. Potrzebował ratunku, lecz nie potrafił o niego poprosić normalnie. Kluczył, błądził i liczył na to, że ktokolwiek rozpozna się w jego dziwacznych manewrach. Jak dotąd, raczej bezskutecznie.
Słysząc wzmiankę o papierosach, zaśmiał się niemrawo. Wraz z ostatecznym pożegnaniem się z Gillian, postanowił rozstać się także z fajkami. Ponadto musiał trzymać odpowiednią formę, jako kapitan Ślizgonów, ostatnio szło im koszmarnie.
- Zawsze możesz iść gdzie indziej, ale pamiętaj o ciszy nocnej. Podobno kotka Filcha zrobiła się strasznie wredna – mruknął tak jakby od niechcenia, ponownie zaczynając kiwać się na palcach.
Angel Rackharrow- Dorosły
- Liczba postów : 59
Czystość krwi : czysta
Skąd : Birmingham
:: Korytarze
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|