Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ranulf MacRoth

Go down

Ranulf MacRoth Empty Ranulf MacRoth

Pisanie by Ranulf MacRoth Wto 4 Wrz - 16:45

1. Imię/imiona:Ranulf Alister
2. Nazwisko: MacRoth
3. Data urodzenia: 7 Sierpnia 1951r
4. Status: Bogaty
5. Miejsce zamieszkania: Leśna szopa na obrzeżach Dunvegan
6. Zawód: (uzupełnia administrator)
7. Opis charakteru:
Ranulf jest człowiekiem bezpośrednim. Jasno wyraża, czego chce, bądź po co przychodzi. Nie bawi się w gierki słowne. Często nie zważa na ostrość wypowiedzi, co nie raz doprowadziło go do sporów z nowo poznanymi ludźmi. Nawet, gdy był jeszcze w wojsku, zdarzyło mu się kilka razy ostro skomentować działania przełożonego. Co prawda zanim się dowiedział, że ten oto wojak to jego zwierzchnik, ale fakt pozostaje faktem. Najpierw pojawia się myśl, potem słowa, a dopiero po chwili Ranulf zastanowi się, czy trzeba było się odezwać.
Lubi się pośmiać i zabawić, choć, by bawić się razem z nim, trzeba go poznać na tyle, by wiedzieć, które słowa mają być dowcipem, a które przytykiem. Nie raz, nie dwa zdarzyło się, że w barze rzucił ciężkawym żartem i połowa sali śmiała się na głos, a połowa zastanawiała, dlaczego komuś ubliża. W jednostce zresztą było tak samo, koledzy z wojska cenili sobie dowcip Ranulfa, ale nie zawsze chcieli paść jego ofiarą.
Nieco porywczy, przyzwyczajony do radzenia sobie samemu, nie lubi, gdy ktoś poucza go w rzeczach, na których zna się lepiej. Najbardziej było to widoczne w wojsku, gdy dostawali nowego przełożonego. Ranulf był żołnierzem, więc polecenie wykonał, ale widać było bardzo wyraźnie iż mu to nie w smak i w innej sytuacji sierżant by się nasłuchał. Porywczość jeszcze ujawniała się w sytuacjach zagrożenia. Ranulf posiada zaawansowane przeszkolenie wojskowe i jest pewny swoich umiejętności. Toteż gdy widzi sytuację, w której jedynym jego zdaniem, dobrym wyjściem jest użycie siły, to jej używa. Co więcej nie lubi nad sobą zwierzchnictwa osobników słabszych i jego zdaniem nie nadających się do służby.
W magię nie wierzył. Teraz gdy sam ma z nią kontakt nadal do wielu rzeczy podchodzi sceptycznie. Mimo stąpania twardo po ziemi, zazwyczaj po prostu zabiera się za temat jak pies za jeża. W skrócie gdy słyszy plan rozwiązania jakiegoś problemu przy użyciu magii, to zazwyczaj traktuje to jako fantazję i planuje własny sposób, przy użyciu rzeczy dostępnych zwykłym mugolom.
Pamiętliwy, potrafiący i co ważniejsze lubiący się z czasem zemścić. Najlepiej najszybciej ale poczeka. Cecha wyniesiona z wojska, z czasu gdy był jeszcze "kotem". Już wtedy Ranulf przejawiał pasję wojskiem i walką, a starsi wojacy chcieli się zabawić kosztem młodego. Nie mogąc otwarcie wystąpić przeciwko nim, Ranulf kilka razy przygotował zasadzkę i zgotował szeregowym kilka numerów. Jako ze miast konsekwencji Ranulf zyskał szacunek, cecha zakorzeniła się na dobre.
Ze względu na ostatnie wydarzenia dość zagubiony i tym bardziej chaotyczny, i porywczy. Nowa sytuacja, jego choroba oraz fakt że magia istnieje zebrała srogie żniwo w umyśle Ranulfa. Sprawiła że Ranulf jakby powstaje na nowo, to kim był co potrafi i skąd pochodzi - teraz jest tylko tłem i narzędziami do walki z nowym przeciwnikiem. Przeciwnikiem siedzącym gdzieś tam w środku.
8. Opis wyglądu:
Wysoki, barczysty, brodaty. Żołnierska przeszłość wymusiła wyrobienia sobie odpowiedniej ilości mięśni i kształtu by mieścić się w mundurze. Mierzący około dwóch metrów mężczyzna może pochwalić się dość bujną brązowo-rudą brodą. Ta też jest jego oczkiem w głowie i choć nie chodzi, i nie czesze jej co chwilę, to z pewnością nie pozwoli sobie na uwagi małolatów na temat jego zarostu. Włosy brązowe średniej długości.
Mężczyzna o dużej i twardej ręce. Na ciele które zazwyczaj nie jest specjalnie obnażone, widać liczne blizny. Część jest bliznami od noży, butelek i innych ostrych przedmiotów które na skórze szkota wylądowały, jednak widać też dwie blizny postrzałowe na prawym udzie. Jednak co ważniejsze na klatce piersiowej widnieje wyraźna blizna po pazurach zaś na lewym przedramieniu ślad po zębach.
Twarz zazwyczaj wyraża dozę pobłażliwości, bądź nieco grymas gniewu. Brwi ściągnięte, warga nieco drgająca, i już wiadomo że dziś lepiej do Ranulfa nie podchodzić.
Na co dzień zakłada wysokie wojskowe buty i wojskowe spodnie moro spięte szerokim skórzanym pasem. Na górę już na większą różnorodność sobie pozwala, od bluz dresowych z kapturem w których to wielkolud się ukrywa poprzez swetry do kurtek pilotek. Pewnym jednak jest, że gdzieś przy sobie ma bądź nóż wojskowy sporych rozmiarów bądź swój wierny .45 Longslide, który w kaburze zawsze gdzieś przy boku Ranulfa się znajduje. Posiada też kilka zawiłych złotych wisiorów które nosi na szyi. Wzory typowo celtyckie.
9. Rodzina:
Brien i Janett, rodzice Ranulfa. Żyją w Dunvegan. Brien jest myśliwym, Janett nauczycielką historii na emeryturze.
Miał kilka kobiet w swoim życiu, jedna ponoć nawet powiła mu córkę. Jednak nie traktuje ich jako rodzinę, zaś sąd stwierdził że alimenty im się nie należą.
10. Historia postaci:
Urodzony w niewielkiej miejscowości na północy Szkocji, Ranulf dorastał w niezłych warunkach. Matka - Janett - zarabiała dobre pieniądze jako nauczycielka historii zaś ojciec - Brien - dorabiał jako myśliwy. Rodzina MacRothów była szanowana w miasteczku i zawsze cieszyła się dobrą opinią. Ranulf od małego miał dostarczane czego tylko zapragnął. O dziwo jednak nie zniszczyło to chłopca, tylko sprawiło iż sam zechciał wnieść coś dobrego do swojego domu. Szybko razem z ojcem zaczęli ruszać na polowania. Toteż i dość szybko malec nauczył się rozpoznawać świeżość tropu oraz zdobył umiejętności strzeleckie.
W wieku lat parunastu wygrał nawet nieduży konkurs strzelecki. Tam też został zauważony przez wojskowych oficjeli. Ku zadowoleniu ojca, Ranulf poszedł do szkoły oficerskiej.
Tam też zaczęły się problemy młodości. Ranulf kilkakrotnie popadł w konflikt z prawem, dwa razy musiał odsiedzieć karę w areszcie. Jednak i tym razem los pomógł młodzieńcowi się ogarnąć. W końcu wstąpił do wojska. I tak lata mijały na służbie, na przepustkach i normalnym życiu aż do zimy pięć lat temu.
Ranulf wrócił do Dunvagen pomóc rodzinie w przygotowaniach do zimy. Przez wiele dni rąbał drewno w pobliskiej szopie, odnawiał narzędzia i sprzątał myśliwską bazę wypadową ojca.
Którejś pięknej nocy gdy księżyc świecił mocno w całej swej okazałości, Ranulf usiadł sobie przed chato-szopą popijając whisky. Był to okres względnego spokoju. Sprawę dziecka udało mu się uspokoić, w wojsku nie zapowiadało się na żadne wydarzenia, toteż wziął dłuższą przepustkę. Wojak potrzebował wyciszenia. I gdy tak siedział ciesząc się spokojem zimy w rodzinnych stronach na granicy widoczności zobaczył błysk ślepi. Wiedząc że lasy wokół zamczyska Dunvegan są dość gęsto zamieszkane przez zwierzęta Ranulf zamierzał szybko wycofać się do wnętrza szopy. Gdy tylko wstał, zwierzę wyskoczyło z mroku lasu. Był to najdziwniejszy wilk jakiego w życiu widział mężczyzna. Pędził wprost na niego przebierając czterema pokracznie długimi łapami i powiewając wystawionym jęzorem. Ranulf nie spodziewając się ataku i to w takim tempie, upadł na śnieg. Poczuł jak długie pazury przecinają się przez ciepły sweter, ryjąc głęboko w klatce piersiowej mężczyzny. Odruchowo zasłonił się lewą ręką w czasie gdy zęby bestii zbliżały się do jego twarzy. Lecz Ranulf nie był małym chłopcem, ni słabym człowiekiem toteż szybko kopnął zwierzę wyskakując spod niego. I gdy powstał z ziemi szykując się do kolejnego ataku i obrony, ujrzał widok który do tej pory prześladuje go w snach. Wilk powstał również stając na dwóch łapach. Rozłożył przednie łapy i zawył głośno. Ranulf poczuł jak wraz z adrenaliną pojawia się i strach. Zwierze które go zaatakowało nie było przeciwnikiem z jakim zwykł walczyć.
Momentalnie rzucił się do drzwi szopy. Zwierze za nim. Gdy wpadał do środka próbując zatrzasnąć je za sobą, bestia została przyblokowana. Zaraz jednak głośne warczenie oraz dźwięk uderzenia oznaczał, że drewniana osłona właśnie została odrzucona w tył. Chwytając na oślep Ranulf, dorwał siekierę do rąbania drewna. Niewiele myśląc odwrócił się gotów stoczyć walkę. Światło lamp naftowych oświetlało zakrwawionego brodatego wielkoluda oraz bestię, obydwojga gotowych do walki. Wilk uderzył pierwszy, lecz Ranulf uniknął ciosu sam wykonując zamach siekierą. Stal przebiła się przez skórę zwierzęcia, raniąc je w prawą łapę. Odpowiedź była błyskawiczna. Potężne kopnięcie posłało szkota aż pod same drzwi szopy. Ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Nie mogąc złapać oddechu wycofywał się po ziemi wychodząc z pomieszczenia. Bestia zawyła raz jeszcze i rzuciła się za nim. Ranulf wiedział, że zaczyna tracić przytomność. Widział na wpół wyraźnie jak zwierze staje nad nim. Jak rozdziawia paszczę. Jak nagle upada na jedno kolano. Jak warczy głośno by zaraz uciec. Zamknął oczy. Gdy je otworzył widział twarz ojca pochylonego nad nim i krzyczącego coś głośno. W końcu.. odpoczął.
Obudził się w szpitalu. Dowiedział się, że ojciec przyszedł zobaczyć co z synem. Przegonił wilka, który go zaatakował i zadzwonił po pomoc.
Ranulf miał połamane żebra, rany po zębach i pazurach. W szpitalu spędził dwa tygodnie.
Policja i Myśliwi którym zostało to opowiedziane, nie uwierzyli w historię o humanoidalnym wilku. Zostało uznane, iż pamięć płata Ranulfowi figla od urazów które doznał, plus fakt ze napił się trochę whisky.
I historia zakończyła by się, gdyby nie noc dokładnie miesiąc później. Ranulf był u swojej kobiety w Edinbane - miejscowości stosunkowo blisko Dunvegan. Romantyczny spacer zakończył się miłym wieczorem w samochodzie, gdzieś na granicy lasu wokół Edibane. Gdy jednak chmury odsłoniły księżyc, Ranulf poczuł się strasznie nieswojo. W samych rozpiętych już spodniach które tylko miał na sobie wypadł na zewnątrz. Wpatrywał się w księżyc z niepokojem i zarazem irracjonalną pasją. Anstey - jego dziewczyna śmiejąc się i żartując sobie z mężczyzny wyszła za nim na śnieg, prosząc by wszedł do środka. Gdy jednak nie odpowiadał jej, a jedynie stał drżąc z zimna, weszła obrażona by zacząć się przebierać. Lecz Ranulf nie drżał z zimna. On drżał z bólu. Bólu który rozdzierał go od środka. Gdy tylko kobieta zatrzasnęła drzwi od samochodu, Ranulf upadł na kolana. Zdarł z siebie spodnie, zdarł buty. Gwiazda bólu uderzyła w umysł mężczyzny całkowicie go zniewalając. W końcu usłyszał ciche warczenie. Warczenie narastało. Wtem i nastała ciemność.
Usłyszał wycie. Swoje wycie.
Gdy obudził się nad ranem, był kilka kilometrów od poprzedniego miejsca. Był cały zmarznięty, nagi. Przytulony do drzewa. Spojrzał dookoła. Było mnóstwo krwi. Zdawało się że ktoś wylał wiadro z rzeźni wprost na miejsce gdzie leżał. Zobaczył błyskające światła samochodu policyjnego. Zemdlał.
Anstey... Nie żyła. Zabiły ją dzikie zwierzęta. Uznano że Ranulf mając traumę po ostatnich wydarzeniach uciekł ratując własne życie. Krwi nie próbowano wyjaśnić.
I choć został uznany za niewinnego, ludzie zaczęli się od Ranulfa odsuwać. On sam zaczynał rozumieć czym mogła być istota która go zaatakowała. Zaczęło do niego docierać czym się stawał. Powoli odsuwał się od przyjaciół, od znajomych. Nawet od rodziny zaczynał powoli się odcinać. Ta jednak postanowiła mu pomóc. Ojciec wraz z Ranulfem wytłumili szopę przybijając do środka gruby drewniany pal przy którym zawsze wisiały kajdanki. Rodzice Ranulfa byli jedynymi, którzy wiedzieli co tak naprawdę dzieje się co miesiąc w starej szopie.
Pół roku później Ranulf odszedł z wojska. Dostał wynagrodzenie za dotychczasowe zasługi oraz dodatkowo odszkodowanie za "straty moralne". Tak zostało nazwane szaleństwo Ranulfa, które przez wojsko zostało przyjęte jako ich wina.
Od tamtej pory Ranulf przez większość miesiąca jeździł po wielkiej Brytanii poszukując kogoś bądź czegoś co pomoże jego chorobie. Co miesiąc, co dwa wracał do domu. Do pala. Tak zatrzymywał się w lasach, w zajazdach na granicy lasu. Ranulf zdziczał, unikał ludzi, nie wchodził w bliższe relacje. Zanikał.

W końcu niecały miesiąc temu los uśmiechnął się do wojaka, i podesłał mu młodą maginkę. Modny wówczas sklep z cięższa muzyką, prowadzony był przez młodą kobietę. Poza płytami jednak sprzedawała również małe uroki, bądź szczęście zaklęte w amuletach i talizmanach. Gdy Ranulf przyszedł do niej pytając o stare legendy i mity, ta zauważyła dziwne spojrzenie mężczyzny. Zobaczyła też ranę na lewym przedramieniu. To ona szepnęła mu o miejscu gdzie może znaleźć lekarstwo, to też ona powiedziała mu jak się tam dostać.
Tak też Ranulf MacRoth, przeklęty, przybył pod mury Hogwartu z nadzieją znalezienia ulgi w swej chorobie.


Ostatnio zmieniony przez Ranulf MacRoth dnia Wto 11 Wrz - 22:39, w całości zmieniany 4 razy
Ranulf MacRoth
Ranulf MacRoth
Dorosły

Liczba postów : 19
Czystość krwi : Mugolska
Skąd : Dunvegan, Szkocja

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach